Burzliwy przebieg miały manifestacje strażaków w Paryżu. W trakcie protestu doszło do starć z policjantami, którzy użyli m.in. gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Strażacy we wtorek wyszli na ulice stolicy Francji, bo domagają się zmiany statusu ich zawodu. Manifestujący przez pewien czas blokowali ruch na obwodnicy Paryża. Doszło do starć z policją, która nie przebierała w środkach, by rozgonić protestujących - użyła pałek, armatek wodnych i gazu łzawiącego. W trakcie starć manifestujący próbowali uszkodzić barierki, którymi policja odgrodziła niektóre ulice miasta.
Strażacy chcą, by rząd uznał ich zawód za niebezpieczny, a tym samym podwyższył im o 200 euro wynagrodzenia zamrożone 25 lat temu. Niektórzy uczestnicy demonstracji podpalali się w geście mającym symbolizować zagrożenie życia, jakie niesie wykonywany przez nich zawód.
Coraz częściej strażacy padają ofiarą agresji w trakcie interwencji. Jeden z manifestujących powiedział, że minimum jeden raz jego koledzy byli atakowani, a on sam zgłosił skargę do sądu trzy razy. Podkreślił, że są obrzucani wyzwiskami i atakowani nawet wtedy, gdy niosą pomoc.
Strażacy cieszą się we Francji zasłużonym uznaniem ze względu na swój profesjonalizm. Wielu chorych w nagłych wypadkach nie dzwoni po pogotowie, lecz prosi o pomoc właśnie strażaków. Są szybcy, znakomicie wyszkoleni, znacznie sprawniejsi w działaniu od pogotowia.