Głównym problemem UE nie jest Rosja i Putin tylko... zakrętki na butelkach. Wydaje się na nie sześć razy tyle, co na wspólne systemy obronne
Starsi z naszych Widzów i Czytelników pamiętają jak w czasach komuny centralne władze partyjne debatowały "w palącym temacie" braku sznurka do snopowiązałek. Absurdy gospodarki komunistycznej zostały powtórzone w "nowoczesnej i demokratycznej" jednoczącej się Europie. Tyle, że sznurek został zastąpiony przez... zakrętkę. Tak to właśnie zakrętka, a nie np. rosnące zagrożenie agresją rosyjską zajmuje obecnie "umysły" eurokratów. Temat jest tak poważny, że by rozwiązać problem grożących nam wszystkim nieprawidłowych zakrętek wydaje się nań z budżetu UE sześć razy więcej niż na strategie wspólnych systemów obronnych. Jeśli Putin ma tak "inteligentnych przeciwników" - nie potrzebuje już przyjaciół.
Myślę, że każdy z nas temat zakrętek przerobił już przynajmniej kilka razy organoleptycznie, usiłując, najczęściej bezskutecznie, oderwać zakrętkę od otwieranej butelki. To, co uznaliśmy za brakoróbstwo było jednak przemyślanym działaniem unijnych biurokratów. Za ich kolejny denerwujący i kuriozalny pomysł (choć w świetle innych kuriozów wyprodukowanych w biurach UE wcale nie największy) przyjdzie (już przyszło) sporo nam wszystkim zapłacić.
Zacznijmy jednak od początku. Jak podał portal interplasinsights.com, UE wprowadziła niedawno dyrektywę w sprawie morskich odpadów z tworzyw sztucznych, a zakrętki i zamknięcia na uwięzi odgrywają ważną rolę. "Od maja 2024 r. unijni producenci, sprzedawcy detaliczni i producenci, a także importerzy do krajów UE są zobowiązani do wdrożenia zamknięć na uwięzi na wszystkich pojemnikach na napoje o pojemności do trzech litrów", czytamy na portalu.
Temat nadany przez "polityków" spędza obecnie sen z powiek technologom i producentom opakowań, głównie z branży odlewniczej.
Dyrektor zarządzający firmy Sumitomo (SHI) Demag w Wielkiej Brytanii, Nigel Flowers, omawia wyzwania i ważne kwestie, które mogą być wstępnie zaplanowane przez odlewników. Flowers zauważa, że "teoretycznie można produkować nakrętki na uwięzi za pomocą istniejącej wtryskarki do opakowań, tak jak w przypadku każdego innego zamknięcia lub pojemnika. Czasy cykli są oczywiście niezwykle krytyczne, a większość producentów zamknięć specjalizujących się w tym sektorze produkuje dziesiątki milionów nakrętek rocznie. Aby odnieść sukces, frezarki zamykające będą musiały zbadać każde potencjalne zastosowanie pierścienia i nasadki na uwięzi - wciśnięcie, zacisk boczny, klapkę, nakrętkę gazowaną - aby upewnić się, że dobór materiałów, maszyny i oprzyrządowania zapewnia optymalne połączenie szybkości, jakości i powtarzalności obróbki".
Tak to z pewnością główny problem Europy. Tymi zakrętkami zamkniemy usta niedowiarkom, a nie jest to nasze ostatnie słowo. Gospodarki USA, Chin, Rosji, Indii, Brazylii... czekają z nadzieją na kolejne kuriozalne wieści ze starego kontynentu.
A to przecież nie wszystko, gdyż w grę wchodzą ogromne pieniądze, które zostaną (zostały już) przeznaczone na wdrażanie postępowych zmian w temacie zakrętek. Cytowany już portal interplasinsights.com informuje, że: "Kilka lat temu firma PwC przeprowadziła badanie wpływu, w którym oszacowano, że koszt wymiany waluty może wynieść nawet 8,7 mld euro. Będzie to oczywiście w dużej mierze zależało od tego, jak daleko należy zmienić wykończenia szyjek na pojemnikach na napoje. Te prognozowane koszty obejmują koszty inwestycji kapitałowych, a także znaczne straty produktywności i przestoje w istniejących operacjach podczas rekonfiguracji linii".
No cóż, stać nas na to!
Nowym paranoicznym pomysłem UE zajął się Tomasz Wróblewski, Prezes Warsaw Enterprise Institute. "Według PwC koszt wprowadzenia zakrętek na uwięzi i dostosowania linii produkcyjnych to 8,7 mld euro. Do tego branża już dziś musi płacić rocznie 3 mld opłaty odpowiedzialnościowej. A wiecie ile UE postanowiła przeznaczyć na strategie wspólnych systemów obronnych wobec narastajacego zagrożenia? 1,5 mld euro", czytamy na profilu społecznościowym znanego publicysty.
Na koniec zacytujmy klasyka, Stefana Kisielewskiego "Kisiela", który najkrócej definiując socjalizm napisał tak: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko przezwycięża się problemy nie istniejące w innych systemach społecznych".
Jak się okazuje, mistrz felietonu nie do końca miał rację. Chyba że, jak utrzymują niektórzy, to co obecnie budowane jest w Europie to komuna 2.0.
Według PwC koszt wprowadzenia zakrętek na uwięzi i dostosowania linii produkcyjnych to 8,7 mld euro. Do tego branża już dziś musi płacić rocznie 3 mld opłaty odpowiedzialnościowej. A wiecie ile UE postanowiła przeznaczyć na strategie wspólnych systemów obronnych wobec…
— Tomasz Wróblewski (@tomaawroblewski) June 1, 2024