„Raport o Rosji” brzmi jak tytuł prosto z filmu o Jamesie Bondzie. Ujawniając jednak dowody na spisek Kremla i mieszanie się w brytyjskie sprawy, może wyrządzić spore szkody i tak już będącemu w poważnych kłopotach premierowi Borisowi Johnsonowi i jego rządowi.
W centrum 50-stronicowego, jeszcze niepublikowanego raportu, opracowanego przez brytyjską parlamentarną komisję ds. wywiadu i bezpieczeństwa (ISC) ponad rok temu, znajduje się pytanie, w jakim stopniu Rosja wpływała na wydarzenia polityczne w Wielkiej Brytanii, takie jak Referendum w sprawie Brexitu i czy starsi konserwatyści byli na to otwarci.
Wyniki śledztwa, zwanego „Raportem o Rosji”, miały zostać opublikowane pod koniec ubiegłego roku, jednak decyzja premiera Borisa Johnsona o rozwiązaniu parlamentu po ogłoszeniu przedterminowych wyborów, opóźniła ich publikację.
Johnson miał następnie nalegać, aby raport został opublikowany „we właściwym czasie”.
Sześć miesięcy później nadal nie został upubliczniony, mimo że Johnson dał raportowi zielone światło. Sedno sprawy polega na tym, że raportu nie można było upublicznić, gdy ISC był w zawieszeniu.
Szczegóły możliwych treści raportu pozostają skąpe, ponieważ ISC spotyka się prawie całkowicie za zamkniętymi drzwiami.
- Rząd w pewnym sensie bagatelizował [raport] w ciągu ostatnich kilku miesięcy, twierdząc że nie będzie żadnych wielkich rewelacji. Wiemy, że [ISC] dość wcześnie bo już w 2017 roku w parlamencie zdecydował się przyjrzeć rosyjskiej ingerencji w brytyjskie życie publiczne oraz brytyjskie wybory. Powiedzieli, że zrobili to w związku z dochodzeniem w USA w sprawie rosyjskich ingerencji w wyborach prezydenckich w USA [2016]. Powiedzieli też, że są zaniepokojeni rosyjskimi wpływami w referendum w UE - mówi Andrew Defty, docent politologii na Uniwersytecie w Lincoln i współautor książki „Watching the Watchers: Parliament and the Intelligence Services”.
Zdaniem niektórych komentatorów jest stosunkowo jasne, że Rosja podjęła nieco „bez przekonania”, próbę wpłynięcia na wynik referendum w sprawie Brexitu na korzyść opuszczenia UE. Jednak zdaniem ekspertów zaangażowanie to nie było decydujące.
Według nich, bardziej obciążającym elementem raportu byłby charakter i ilość transakcji finansowych od rosyjskich potentatów lub oligarchów do partii torysów lub do poszczególnych członków.
Poza wszelkimi nieprzewidzianymi przeszkodami, nowy ISC mógłby powstać przed rozpoczęciem letniej przerwy parlamentu w przyszłą środę. I w tym tkwi problem: zakładając, że raport zostanie opublikowany w najbliższych dniach, pozostawi bardzo mało czasu na merytoryczną debatę i analizę przed wakacjami. Ponownie nasuwa się pytanie, czy Johnson stosuje jedynie taktykę dogodną politycznie.
Zdaniem ekspertów mimo długiej listy problemów obecny rząd nadal cieszy się sporym poparciem. Jeśli już, odporność Borisa Johnsona w obliczu skandali wydaje się rosnąć.
Według nich publikacja raportu, który sugeruje, że Partia Konserwatywna nie była tak bezpieczna, jak mogłaby być, jeśli chodzi o „dystans społeczny” od rosyjskich wpływów, wywoła pewne oburzenie i protesty ale w rzeczywistości nie będzie miała długoterminowych skutków politycznych.