Francuscy dziennikarze przyjechali do Rosji, aby wyśledzić źródło radioaktywnej chmury, która na przełomie września i sierpnia dotarła nad Europę. Niespodziewanie dziennikarze zostali zatrzymani i od razu trafili na komisariat. Każda z osób otrzymała mandat o wysokości 120 euro i zakaz zbliżania się do źródła chmury.
Na początku października Państwowa Agencja Atomistyki poinformowała, że w powietrzu nad Europą wykryto promieniotwórczy izotop Ruten-106. Informację potwierdził francuski Państwowy Instytut Bezpieczeństwa Radiologicznego. Polska znalazła się wśród krajów, w których stężenie izotopu było podwyższone.
Przedstawiciele francuskiego instytutu poinformowali, że do wycieku miało dojść między górami Uralu i rzeką Wołgą, a więc w środkowo-zachodniej Rosji lub północnym Kazachstanie.
10 listopada naukowcy zwrócili się do władz obu krajów, aby ujawniły informacje, gdzie dokładnie doszło do wycieku.
Naukowcy oraz organizacje ekologiczne przeprowadziły własne śledztwo, z którego wynikło, że źródłem emisji najprawdopodobniej były okolice miasta Oziorsk.
W styczniu w to miejsce wybrali się dziennikarze śledczy francuskiej telewizji France 2. Próbowali dostać się do Oziorska. Okazało się, że miasto jest zamknięte.
Dziennikarze postanowili wjechać do miasta taksówką. Zostali błyskawicznie złapani przez służby mundurowe i trafili na komisariat, gdzie zostali przesłuchani.