Protest przeciw reformie emerytalnej we Francji trwa od 23 dni i jest to najdłuższy strajk od 1995 roku.
Na sobotę związkowcy zapowiadają kolejny, 24. "dzień mobilizacji" przeciw rządowym planom ujednolicenia i uproszczenia systemów emerytalnych. 24 lata wcześniej rząd poniósł porażkę próbując, zreformować plany emerytalne pracowników sektora publicznego.
Odsetek strajkujących pracowników kolei państwowych SNCF spadł z 9,6 proc. w czwartek, do 8,5 proc., jednak odsetek protestujących maszynistów wynosi 38,8 proc.
Przywódca partii komunistycznej (PCF) Fabien Roussel stawił się na zgromadzeniu pracowników kolei na Dworcu Lyońskim w Paryżu, by udzielić poparcia strajkującym i wezwał prezydenta Emmanuela Macrona do wycofania się z reformy.
Macron, który złoży życzenia (Francuzom) 31 grudnia, ma do ogłoszenia tylko jedną rzecz - to, że wycofuje reformę emerytalną i wreszcie otworzy się na drogę dialogu - powiedział sekretarz generalny komunistów.
Przypomniał, że partie lewicowe pracują nad wspólnym dokumentem, który ma przedstawić alternatywne metody finansowania i ulepszenia obecnego systemu emerytalnego.
Reforma, którą przygotowuje rząd, ma zlikwidować wszelkie specjalne systemy, pozwalające na wcześniejsze odejście na emeryturę. Ogólnokrajowa akcja strajkowa przeciw tym planom sparaliżowała transport, doprowadziła do zamknięcia szkół i wyprowadziła na ulice ponad pół miliona ludzi.