Działacze Greenpeace wciąż w Murmańsku
TELEWIZJA REPUBLIKA USTALIŁA | Jak dowiedział się reporter Telewizji Republika, polski obywatel, który został aresztowany podczas akcji organizacji Greenpeace, ciągle znajduje się w Murmańsku. Polski konsulat w Petersburgu nie wie na razie, kiedy Polak miałby zostać przetransportowany
W rozmowie z reporterem Telewizji Republika Wojciech Cholewiński, polski wicekonsul w Petersburgu, stwierdził "że trudno na razie potwierdzić ta informację". - Jeśli proces się zacznie to właściwym terytorialnie sądem, jest ten w Murmańsku a nie w Petersburgu, więc nie wyobrażam sobie, że mieliby przywozić ich na każdą rozprawę do Murmańska - komentował.
Jak tłumaczył dalej "do piątku nasz obywatel i pozostali byli jeszce oskarżeni o piractwo" a możliwość zmiany kwalifikacji czynu na chuligaństwo to przesłanka, że wobec Polaka może nie być zastosowany środek zapobiegawczy jakim jest areszt i być może Tomasz Dziemianczuk będzie mógł wyjśc za kaucją. Jak dodał Cholewiński "trudno jest powiedzieć, jakie dalsze kroki podejmie strona rosyjska".
Na pytanie jak czuje się zatrzymany Polak, wicekonsul powiedział, że "czuje się raczej dobrze" i ma w więzieniu zagwarantowane odpowiednie warunki.
18 września działacze Greenpeace'u z pokładu pływającego pod banderą Holandii statku "Arctic
Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą
Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała
straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do
Murmańska.
Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada
- wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest
obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet
Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w
kolonii karnej. 23 października Komitet Śledczy zakomunikował jednak, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - "chuligaństwo" jest
zagrożone karą do 7 lat łagru.
Aktywiści Greenpeace'u odrzucali oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego.
zm, Telewizja Republika, PAP, fot. Greenpeace