- Paryż nie jest już Paryżem - powiedział w piątek prezydent USA Donald Trump. O co chodzi?
Dziś podczas dorocznej konferencji konserwatystów, prezydent Donald Trump mocno bronił swojej polityki imigracyjnej, podając jako negatywny przykład Paryż.
Trump powołał się na swojego przyjaciela, który przestał już odwiedzać stolicę Francji. "Mam przyjaciela, to ktoś bardzo bardzo ważny. On uwielbia Miasto Świateł. Latem każdego roku jeździł do Paryża z żoną i rodziną. Nie widziałem go od dawna i mówię mu: Jim, jak tam Paryż?" Nie jeżdżę tam już. Paryż nie jest już Paryżem" powiedział do Trumpa jego znajomy.
Prezydent USA mocno podkreślił, że Europa poprzez napływ imigrantów stała się niebezpiecznym regionem. Podał tutaj oprócz Paryża, również Szwecję i powiedział: "Popatrzcie co się dziś dzieje w Europie". Po czym kontynuował: "Bezpieczeństwo narodowe zaczyna się od bezpieczeństwa granic. Zagraniczni terroryści nie będą mogli uderzyć w Amerykę, jeśli nie będą mogli wjechać do naszego kraju".
I tak prezydent USA jednym sformułowaniem ukręcił głowę polityce multikulti.