We Francji odbyła się telewizyjna debata kandydatów na prezydenta tego kraju. Do szczególnie burzliwych wymian zdań dochodziło między dwójką kandydatów, którzy według ostatnich sondaży, mają największe szanse na zwycięstwo – Marine Le Pen i Emmanuelem Macronem.
W debacie wzięła udział piątka kandydatów: Francois Fillon, Emmanuel Macron, Jean-Luc Melenchon, Marine Le Pen i Benoit Hamon. Każdy z nich miał po 1,5 minuty na wypowiedź dotyczącą m. in. kwestii socjalnych, ekonomicznych, imigracji i pozycji Francji na świecie.
Do burzliwej wymiany zdań doszło m. in. podczas rozmowy o imigracji. Kandydatka Frontu Narodowego zapowiedziała, że chce powstrzymać imigrację we Francji, zaś socjalista Benoit Hamon stwierdził, że udział obcokrajowców w populacji kraju pozostaje na stabilnym poziomie od blisko 30 lat.
Le Pen o Macron szczególnie ostro wymieniali zdania po tym, kiedy kandydatka Frontu Narodowego zarzuciła socjaldemokracie, że w ubiegłym roku opowiadał się przeciwko wprowadzeniu zakazu noszenia burkini, na co socjaldemokrata zarzucił Le Pen prowokację. – Przeinaczając prawdę, okłamuje pani wyborców – stwierdził.
Z sondażu przeprowadzonego w niedzielę przez Kantar Sofres-OnePoint wynika, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji, kandydatka Frontu Narodowego i centrysta Emmanuel Macron zdobyliby po 26 proc. głosów. Jednak z innego badania wyknika też, że w drugiej turze Marcon zdecydowanie pokonałby Le Pen.