Bułgaria zakończyła półroczne przewodnictwo w Unii Europejskiej. Od dziś, pracami Wspólnoty będzie kierować Austria. Komentarze po bułgarskiej prezydencji nie są dla niej przychylne. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej mówią, że są rozczarowane.
Dyplomaci z państw naszego regionu krytykują Bułgarię między innymi za forsowanie przepisów zaostrzających zasady delegowania pracowników, niekorzystne dla Europy Środkowo-Wschodniej. Na jednym z etapów prac nad tymi przepisami ambasadorowie z 11 krajów zgłosili wątpliwości co do zmian w delegowaniu pracowników, zastrzeżenia mieli także prawnicy z Unijnej Rady, ale mimo tak dużego sprzeciwu Bułgaria wyznaczyła termin na ostateczne zatwierdzenie ustaleń. I wtedy znowu pojawiły się komentarze, że Bułgaria działa pod wpływem Komisji Europejskiej i wykonuje jej zalecenia, bo to właśnie Komisji zależało na znowelizowaniu przepisów.
Wcześniej podobne zarzuty pod adresem bułgarskich władz padały podczas prac nad prawem azylowym, przeciwko któremu protestowały kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Dyplomaci z naszego regionu oceniali, że Bułgaria prowadziła prace w sposób agresywny. A niektórzy wprost mówili, że dokumenty były opracowywane w Komisji. Przeciwnicy Nord Stream 2 krytykowali z kolei Bułgarię za opieszałość w pracach nad przepisami, które mają utrudnić powstanie drugiej magistrali Gazociągu Północnego.
Natomiast na plus Bułgarii niektórzy dyplomaci zaliczają zaangażowanie w zbliżanie krajów Bałkanów Zachodnich do Unii. Ale i to - jak powiedział Polskiemu Radiu jeden z unijnych dyplomatów - można było zrobić lepiej. Czego potwierdzeniem były spory we wtorek na unijnej naradzie ministerialnej dotyczące rozpoczęcia negocjacji członkowskich z Macedonią i Albanią.