Mało kto w USA wierzy w to, że oskarżony o pedofilię milioner Jeffrey Epstein popełnił samobójstwo. Departament Sprawiedliwości zapowiedział już specjalne śledztwo w tej sprawie.
Jak pisała „Codzienna”, Epstein trafił do więzienia z zarzutami stręczycielstwa nieletnich. Sprawa wzbudziła wielkie zainteresowanie z powodu kontaktów finansisty z ważnymi ludźmi, od byłego prezydenta Billa Clintona po księcia Andrzeja, syna Elżbiety II. W sobotę nad ranem czasu lokalnego znaleziono go martwego w celi.
Dosyć szybko ogłoszono, że finansista popełnił samobójstwo. Mało kto jednak w to uwierzył. Departament Sprawiedliwości ogłosił więc, że Biuro Inspektora Generalnego rozpocznie własne śledztwo w tej sprawie, równoległe do tego prowadzonego przez Federalne Biuro Śledcze (FBI). – Śmierć pana Epsteina rodzi poważne pytania, na które trzeba odpowiedzieć – powiedział prokurator generalny William Bar.
Faktem jest, że po śmierci Epsteina wyszły na jaw fakty, które każą wątpić w to, że naprawdę sam odebrał sobie życie. Przede wszystkim już raz został znaleziony nieprzytomny na podłodze celi. Spekulowano, że próbował się zabić, chociaż on sam twierdził potem, że nic nie pamięta.
CZYTAJ WIĘCEJ W DZISIEJSZEJ "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE"
Autor tekstu: Wiktor Młynarz