Tegoroczne, 65. spotkanie Grupy Bilderberg odbyło się w dniach od 1 do 4 czerwca w miejscowości Chantilly (stan Virginia) na terenie USA. Potwierdzono uczestnictwo 131 gości z 21 krajów, wśród których znajdują się reprezentanci liderów politycznych i rządów, przedstawicieli przemysłu, świata finansów, mediów oraz nauki. Oficjalnymi oraz najprawdopodobniej głównymi tematami poruszanymi na spotkaniu są:
1. Działania administracji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa.
2. Aktualny stan relacji transpacyficznych oraz możliwe scenariusze dalszego rozwoju.
3. Obrona koncepcji stosunków i sojuszów transpacyficznych.
4. Przyszłość Unii Europejskiej.
5. Czy proces globalizacji może zostać spowolniony?
6. Praca, dochód oraz niezrealizowane oczekiwania.
7. Wojna informacyjna.
8. Dlaczego populizm wzrasta?
9. Pozycja Rosji w międzynarodowym porządku.
10. Bliski Wschód.
11. Rozprzestrzenianie się broni nuklearnej.
12. Chiny.
13. Bieżące wydarzenia.
Wśród tegorocznych gości bardziej znane nazwiska to Henry Kissinger, Christine Lagarde (aktualna szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego), Jens Stoltenberg (sekretarz generalny NATO) czy Jose Manuel Barroso (obecnie zasiada w radzie dyrektorów Goldman Sachs International, były szef Komisji Europejskiej). Jest także polski akcent, gdyż na spotkanie zaproszony został Radosław Sikorski, a w przeszłości uczestnikami z Polski byli m. in. Hanna Suchocka, Andrzej Olechowski, Aleksander Kwaśniewski oraz Jacek Rostowski. Widoczny jest zatem ewidentny klucz środowiskowy w doborze gości z Polski…
Oficjalne zaprezentowane tematy dyskusji (oczywiście może ich być zdecydowanie więcej) wywołały falę spekulacji, przede wszystkim przez wzgląd na punkt pierwszy, jakim jest „recenzja” prowadzonej przez nowego prezydenta USA polityki. Nie jest tajemnicą, że Donald Trump wprowadza niemałe zamieszanie na arenie międzynarodowej, gdzie przykładem może być chociażby niedawna deklaracja o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z porozumień paryskich dotyczących zmian klimatycznych. Stawiając na „America First” Trump depcze po interesach potężnych grup wpływu, które nie zamierzają się bezczynnie temu przyglądać.