Kandydatka w sierpniowych wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłana Cichanouska wezwała we wtorek struktury siłowe, by do niedzieli przeszły na stronę narodu. Opozycjonistka obiecała funkcjonariuszom, że unikną lustracji.
- Na 25 października ogłosiliśmy narodowe ultimatum. I chcę zwrócić się do pracowników siłowych resortów. Przywykliście do wykonywania rozkazów, ale powinniście rozumieć, że niedługo rozkazy będą wydawane przez nową, demokratyczną władzę. Jest to nieuniknione - napisała Cichanouska w serwisie Telegram.
Jak podkreśliła, narodowe ultimatum to szansa, by stanąć po stronie Białorusinów. Jeśli nie zgadzacie się na wykonywanie przestępczych poleceń, to nie róbcie tego - zaapelowała.
-Reżim wie, że umiera i próbuje podzielić swój los z wami wszystkimi, plamiąc honor waszego munduru. Nie dopuśćcie do tego. Odpowiedzialność poniosą osobiście ci, którzy popełniali przestępstwa. Powszechnej lustracji nie będzie - oznajmiła.
- Wypełnijcie przysięgę, którą każdy z was składał przed Białorusinami. Do (wygaśnięcia) narodowego ultimatum zostało pięć dni - podsumowała.
13 października Cichanouska zapowiedziała, że ogłosi ogólnokrajowy strajk, jeżeli do 25 października włącznie Alaksandr Łukaszenka nie spełni trzech żądań. Wezwała Łukaszenkę do ogłoszenia swojej dymisji, do całkowitego zaprzestania przemocy na ulicach oraz do zwolnienia wszystkich więźniów politycznych.
Na Białorusi od ponad dwóch miesięcy trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, w których według oficjalnych wyników Łukaszenka zdobył ponad 80 proc. głosów. Uczestnicy protestów nie uznają tych wyników i domagają się powtórnych wyborów.