Chiny zamierzają znieść niektóre restrykcje dotyczące inwestycji zagranicznych, m.in. w sektorach handlu elektronicznego, akumulatorów, transportu kolejowego i chemicznym, by zapewnić dogodne warunki dla swoich własnych inwestycji za granicą.
Chociaż eksperci pozytywnie oceniają kierunek planowanych zmian, uważają je za zbyt małe i zalecają całkowitą rezygnację z używania katalogu sektorów, do których firmy zagraniczne są dopuszczone.
Proponowana reforma zakłada zmniejszenie z 79 do 35 liczby gałęzi gospodarki, w których zagraniczne firmy zmuszone są do wchodzenia w spółki joint venture z chińskimi partnerami lub ograniczone są do udziałów mniejszościowych. Niektóre z sektorów usuniętych z listy wciąż będą jednak zamknięte ze względu na inne obowiązujące regulacje, a większość spośród gałęzi, które mają zostać otwarte, to sektory małe i specjalistyczne albo zdominowane już przez bardzo konkurencyjne chińskie firmy – zauważa Financial Times.
Chińskie firmy coraz śmielej inwestują za granicą, w tym w Europie i USA, a światowe rynki wywierają na Pekin coraz silniejszą presję, by zniósł sztywne ograniczenia dotyczące inwestycji zagranicznych u siebie. Liberalizując teraz przepisy w tym zakresie, Chiny liczą na to, że zagraniczne rynki nie wprowadzą podobnych barier dla inwestorów chińskich.
Pekin jest również zaniepokojony słabnącymi inwestycjami zagranicznymi w Chinach i zwalniającą gospodarką kraju, której wzrost ma być w tym roku najniższy od roku 1990. Całkowite inwestycje zagraniczne, które napłynęły do Chin w pierwszych dziewięciu miesiącach br., są mniejsze o 1,4 proc. od analogicznego okresu w zeszłym roku. Natomiast w lipcu i sierpniu br. wyniosły one odpowiednio 14 i 17 proc. mniej niż w tych samych miesiącach roku ubiegłego.
Proponowane zmiany zakładają m.in. otwarcie dla inwestorów z zagranicy sektora obróbki rzadkich gatunków drewna, chińskich luksusowych alkoholi, kin oraz niektórych rodzajów buldożerów i spychaczy. Jednocześnie jednak inna lista branż, w których inwestycje zagraniczne będą zabronione, zostanie powiększona o nowe rodzaje produktów modyfikowanych genetycznie, produktów tytoniowych, usług geologicznych i kartograficznych, aukcji nieruchomości i sklepów z antykami.
Izba Handlowa UE w Chinach, która regularnie apeluje do władz w Pekinie o otwarcie rynku dla inwestorów zagranicznych, ocenia, że proponowane zmiany są „jedynie małym krokiem dla chińskiego rządu w wyrażanych przez niego ambicjach oddania decydującej roli siłom rynkowym – napisano w oficjalnym komentarzu organizacji.
Zmiany należy uznać za niewystarczające szczególnie w kontekście toczonych obecnie przez Pekin negocjacji ws. dwustronnych umów regulujących handel z największymi gospodarkami świata. Podejście Chin, zakładające wpuszczanie zagranicznych inwestorów tylko w te sektory, w których służy to celom gospodarczym Chin, może utrudnić te negocjacje – ocenia europejska Izba Handlowa.
Według niej Chiny powinny całkowicie zrezygnować z posługiwania się katalogiem inwestycyjnym, a zamiast niego wprowadzić krótką listę negatywną. –Europejska Izba jest zaskoczona, że dzisiaj, w obliczu trwającej dyskusji na temat dwustronnej umowy o inwestycjach UE-Chiny, wciąż komentujemy zmiany w katalogu, a nie zawężoną listę negatywną – powiedział dyrektor Izby Joerg Wuttke.