Gazprom podpisał porozumienie akcjonariuszy w sprawie projektu Nord Stream 2 razem z europejskimi Shellem, OMV, E.on-em i BASF/Wintershallem. Oznacza to faktyczne rozpoczęcie realizacji projektu i stawia pod znakiem zapytania unijną solidarność w sprawie uniezależnienia się od rosyjskiej energii.
Wcześniej rosyjski Kommiersant pisał, że Shell, OMV, E.on i Wintershall miały otrzymać po 10 procent akcji w projekcie. Dodatkowe 9 procent mogło dostać francuskie Engie. Gazprom miałby zachować pakiet kontrolny w ilości 51 procent akcji.
Co więcej, Gazprom i niemiecki BASF zgodziły się na zakończenie wymiany aktywów, którą niemiecka firma blokowała dotąd ze względu na sytuację na Ukrainie. Firmy mają zakończyć transakcję do końca 2015 roku. Transakcję zatwierdzono i uzgodniono w Komisji Europejskiej w grudniu 2013 roku, ale ze względów politycznych dotychczas nie przystąpiono do jej realizacji.
Polska oraz inne kraje tranzytowe, w których interesy uderza Nord Stream i przestawienie dostaw gazu z Rosji na szlak niemiecki muszą wykorzystać wszelkie dostępne narzędzia, aby zablokować rozbudowę Nord Stream 2 w Brukseli. Należy także wesprzeć Komisję Europejską w staraniach o ustabilizowanie dostaw przez Ukrainę – wyjaśnia redaktor naczelny portalu BiznesAlter.pl Wojciech Jakóbik.
Jeżeli niemiecko-rosyjski plan się powiedzie, również nasz kraj straci pozycję tranzytową, a co za tym idzie będzie miał słabszą pozycję przy negocjacji nowej umowy na dostawy gazu od Gazpromu przed 2022 rokiem – podkreśla Jakóbik.
Porozumienie niemieckich firm z Gazpromem stawia pod znakiem zapytania solidarność energetyczną państw Unii Europejskiej polegającej na uniezależnieniu się od rosyjskich surowców. Wojciech Jakóbik podkreśla, że wymiana aktywów pomiędzy BASF i Gazpromem pozwalają rosyjskiemu koncernowi na silniejsze wejście na rynek europejski i tym samym osłabienie bezpieczeństwa energetycznego części krajów UE. To także uderzenie w polską inicjatywę Unii Energetycznej, która zmierzała do uwspólnotowienia polityki w sektorze – podkreśla.