Matysiak: państwo zostawia kobietę samą sobie
„Dojazd 120 km do porodu, powrót limitów na zaćmę i tomografię, groźba zamknięcia 30% szpitali – to nie katastrofa, to plan rządu” – alarmuje posłanka niezrzeszona Paulina Matysiak. Przed szczytami ws. medycznymi Tuska i prezydenta ostrzega: system już się załamał, a prawdziwym hamulcowym jest minister finansów Andrzej Domański. „Pacjenci stają się zakładnikami, bo minister finansów nie chce znaleźć pieniędzy, a minister zdrowia nie może”.
W środę w południe Donald Tusk zwołał „pilny szczyt medyczny”, zaledwie dzień przed zaplanowanym przez prezydenta Karola Nawrockiego szczytem zdrowia. W tle – widmo cięć w NFZ o 10 miliardów złotych i powrót limitów na podstawowe świadczenia.
Można się było spodziewać, że dojdziemy do takich sytuacji. Kryzys postępował od dawna, a żadnych działań nie podejmowano – mówiła w Radiu Republika posłanka niezrzeszona Paulina Matysiak.
Największy problem? Minister finansów Andrzej Domański.
Trudno wprowadzać jakiekolwiek rozwiązania, jeżeli ma się hamulcowego w postaci ministra finansów. Pani minister Sobierańska-Grenda będzie miała naprawdę bardzo trudno przedstawić satysfakcjonujące rozwiązania – podkreśla posłanka.
Rząd mówi o „konsolidacji” i „nowej wycenie świadczeń”. W praktyce oznacza to zamykanie oddziałów i porodówek.
Sytuacja, w której kobieta musi dojechać 100–120 km do porodu, oznacza, że nie będzie już mogła dostać znieczulenia. Tyle mówiło się o rodzeniu po ludzku – a teraz będzie bolało jeszcze bardziej – mówi Matysiak.
Pomysły typu „położna na SOR-ze” posłanka nazywa fikcją.
To absolutnie żadnego problemu nie rozwiązuje. Wzmacnia tylko poczucie, że państwo zostawia kobietę samą sobie.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X