Prawdziwe tłumy czekają na swoją kolej, aby zagłosować w wyborach prezydenckich. Do tej pory wzięło w nich udział blisko 80 proc. uprawionych. Portal Onliner.by opublikował zdjęcia samochodów milicyjnych na ulicach miasta, a Radio Swaboda podaje, że przy wjeździe do Mińska stoją pojazdy wojskowe. Tymczasem rzeczniczka MSZ Rosji twierdzi, że zatrzymani w Mińsku dziennikarze niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd nie mieli akredytacji.
Na zdjęciach opublikowanych przez Onliner.by i Radio Swaboda widać stojące na ulicach Mińska całe kolumny milicyjnych autobusów i ciężarówek do transportu ludzi. Jedno ze zdjęć przedstawia wozy milicyjne i ludzi w mundurach wojskowych z psami koło siedziby administracji prezydenta.
„Wyprowadzenie na ulice sprzętu specjalnego ma na celu zapewnienie porządku. Śledzimy portale internetowe i ponieważ są tam wezwania (prawdopodobnie chodzi o wezwania do udziału w protestach – PAP), bierzemy to pod uwagę. Sprzęt jest na ulicach, by nie dopuścić do zaburzenia porządku publicznego” – powiedziała Wolha Czemadanawa, rzeczniczka MSW. Uściśliła, że jest to sprzęt należący do wojsk wewnętrznych, które podlegają MSW.
Radio Swaboda, którego strona internetowa nie jest obecnie dostępna w Mińsku, podało wcześniej, że przy jednym z wjazdów do miasta stoją samochody wojskowe, również należące do wojsk wewnętrznych.
Według Centralnej Komisji Wyborczej o godz. 16 czasu białoruskiego (15 w Polsce) frekwencja wynosiła 73,4 proc. Uwzględnia ona także frekwencję z poprzedzającego właściwy dzień głosowania 9 sierpnia pięciodniowego głosowania przedterminowego (wyniosła ona według CKW 41,7 proc.)
W niedzielę na Białorusi odbywa się głosowanie w wyborach prezydenckich. Kandydatami są urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka, tłumaczka i żona zatrzymanego blogera Swiatłana Cichanouska, była deputowana Hanna Kanapacka, współprzewodniczący ruchu Mów Prawdę Andrej Dzmitryjeu i lider Białoruskiej Socjaldemokratycznej Hramady Siarhiej Czeraczań.
Zatrzymani w Mińsku dziennikarze niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd nie mieli akredytacji - powiedziała w niedzielę rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. Zapewniła, że ambasada Rosji w Mińsku kontaktuje się ze stroną białoruską w sprawie zatrzymanych.Zacharowa powiedziała też, że ustalono miejsce, gdzie dziennikarze się znajdują. Wymieniła jeden z posterunków milicji w Mińsku.
Tymczasem redaktor naczelny TV Dożd Tichon Dziadko powiedział, że dokumenty niezbędne do akredytacji stacja ta złożyła w MSZ Białorusi jeszcze w połowie czerwca. "Nasi korespondenci pracowali w Mińsku i czekali, aż akredytacja zostanie potwierdzona" - wyjaśnił.
Za brak akredytacji deportowani zostali wcześniej z Mińska dziennikarze telewizji Nastojaszczeje Wriemia, związanej z Radiem Swoboda (rosyjską redakcją Radia Wolna Europa/Radia Swoboda). Kilkudziesięciu dziennikarzy zagranicznych oczekuje na akredytację na Białorusi - podała rosyjska redakcja BBC News.
Według BBC nie może się w tej sprawie spotkać odpowiednia komisja w MSZ Białorusi, oficjalnie - z powodu pandemii koronawirusa.
Zatrzymani dziennikarze TV Dożd to korespondenci: Władimir Romienski i Wasilij Połonski oraz operator Nikołaj Antipow.
Na Białorusi trwają w niedzielę wybory prezydenckie, poprzedzone masowymi protestami przeciwko prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Swiatłana Cichanouska jest najważniejszą wśród kandydatów rywalką Łukaszenki, który po raz piąty ubiega się o reelekcję.
???????? Centralna Komisja Wyborcza podała, że o godzinie 18.00 (mińskiego czasu) frekwencja wyniosła 79,01%.https://t.co/ZLtSmg92Pj
— Anna Maria Dyner (@Anna_M_Dyner) August 9, 2020