Uczestnicy niedzielnego marszu w Mińsku „Dziady przeciw terrorowi” dotarli na uroczysko Kuropaty, gdzie spoczywają tysiące ofiar represji stalinowskich. Obrońcy praw człowieka informują już o ponad 70 zatrzymanych.
W Kuropatach co roku odbywają się opozycyjne upamiętnienia w okolicach Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Pamięci Ofiar Represji Stalinowskich, obchodzonego przez środowiska niezależne w rocznicę zamordowania w 1937 r. ponad 100 przedstawicieli białoruskiej inteligencji.
Służby rozbijały kolumny demonstrantów
Białoruskie służby bezpieczeństwa rozbijały w niedzielę kolumny demonstrantów idące na Kuropaty, doszło do wielu zatrzymań, oddano nawet strzały ostrzegawcze w powietrze, a także zagrodzono dostęp do uroczyska.
Mimo to uczestnicy marszu dotarli na miejsce przez pole i setki osób składają teraz kwiaty i zapalają znicze przy krzyżach. Po obu stronach ścieżki prowadzącej do centralnego krzyża utworzono żywy korytarz, trzymając w rękach rozpostarte biało-czerwono-białe flagi, używane przez środowiska niezależne.
Demonstranci śpiewają pieśni, w tym białoruską wersję „Murów” Jacka Kaczmarskiego. Na miejsce zmierzają kolejne kolumny.
Zatrzymano 77 osób, w tym dziennikarzy
Według centrum obrony praw człowieka „Wiasna” zatrzymano już 77 osób. Wśród nich było co najmniej 5 dziennikarzy, przy czym jednym z nich był rosyjski korespondent, który został już wypuszczony.
Czterej pozostali – dziennikarz telewizji Biełsat Zmicier Sołtan i trzech dziennikarzy pisma „Nowy czas” - przebywają w aresztach. Według portalu Nasza Niwa, Sołtan i jeden z korespondentów „Naszego Czasu” zostali pobici. Sołtanowi zabrano kamerę i telefon.