Naukowcom udało się odpalić zdalnie silniczki Voyagera-1. Urządzeni zaczęły działać po 37 latach. System silniczków korekcyjnych sprawdził się perfekcyjnie, mimo że ostatni raz był uruchomiony w 1980 roku.
Specjalistom NASA udało się obrócić Voyagera-1 za pomocą małych silników. Operacja była obarczona wielką dozą niepewności. Silniki służące do tego standardowo były już zużyte, a małych, które przeznaczone są do niewielkich korekcji trajektorii lotu, nie odpalano od 37 lat. Plan się jednak powiódł.
Inżynierowie musieli czekać aż 19 godzin i 35 minut, by potwierdzić sukces. Tak długo bowiem trwał przekaz informacji z Voyagera-1 na Ziemię. Dane były jednoznaczne - system czterech silniczków zadziałał perfekcyjnie.
Poczuliśmy ulgę, radość i niedowierzanie, kiedy pędniki odpaliły, jakby były wyprodukowane wczoraj - powiedział Todd Barber, inżynier z Jet Propulsion Laboratory w ośrodku NASA w Pasadenie.
Bezzałogowy statek kosmiczny obrócił się o pożądany kąt. Eksperci NASA odetchnęli, bo dzięki manewrowi antena sondy znowu skierowała się w stronę Ziemi, a to było celem operacji - informuje CNN. – Dzięki udowodnionej możliwości użycia silniczków żywotność sondy wydłuży się o 2-3 lata - mówi Suzanne Dodd, szefowa projektu Voyager w Jet Propulsion Laboratory.