Ambasador USA w Niemczech Richard Grenell w rozmowie z "Bild am Sonntag" mówił o sankcjach nałożonych przez jego kraj na firmy biorące udział w budowie gazociągu Nord Stream 2. Według dyplomaty, celem Waszyngtonu było zapobieżenie rosyjskiemu monopolowi a decyzja prezydenta była proeuropejska.
- 15 europejskich krajów, Komisja Europejska i Parlament Europejski zgłosili wątpliwości dotyczące projektu (Nord Stream 2). Od dawna słyszymy od naszych europejskich partnerów, że USA powinny ich wspierać - powiedział amerykański ambasador w rozmowie z "Bild am Sonntag".
Grenell określił wprowadzenie sankcji jako "proeuropejską decyzję".
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Niemczech wskazał, że stanowisko jego kraju jest stałe i było reprezentowane również przez poprzedniego prezydenta Baracka Obamę.
- Naszym celem zawsze było zabieganie o dywersyfikację europejskich źródeł energii i zapobieganie sytuacji, w której jeden kraj, czy jedno źródło buduje w Europie zbyt silne wpływy za pośrednictwem energii - oświadczył.
Ambasador przekazał, że Waszyngton starał się tak skonstruować sankcje, by były one jak najbardziej precyzyjne.
Grenell wyraził zadowolenie, że "uczestniczące (w projekcie) firmy już zareagowały".
Kluczowe dla zakończenia budowy gazociągu szwajcarskie przedsiębiorstwo Allseas, którego statki układają rury po dnie Morza Bałtyckiego, po wprowadzeniu sankcji zawiesiło prace do odwołania.
Niemiecki rząd wyraził w sobotę ubolewanie z powodu decyzji podjętej przez USA.
Czytaj także:
Koniec dla sklepów jako placówek pocztowych? Solidarność chce zaostrzenia ustawy
Niemiecka armia w głębokim kryzysie. Bundeswehra nie jest zdolna, by wypełnić obietnice złożone NATO