Prokuratura w asyście policji wkroczyła do kancelarii Mossack Fonesca w Panamie, która znalazła się w centrum gigantycznej afery. Celem śledczych było odnalezienie dokumentów związanych z aferą o rajach podatkowych. Według komunikatu operacja przebiegła "bez incydentów i zakłóceń", ale budynek był wcześniej otoczony przez wojsko.
Kancelaria Mossack Fonesca twierdzi, że jest niewinna i stała się ofiarą włamania. Prezydent Panamy Juan Carlos Warela zapowiedział już współpracę z innymi krajami w celu zwiększenia przejrzystości w morskiej branży finansowej.
Prokuratura poinformowała, że celem przeszukania było "uzyskanie dokumentacji związanej z informacjami opublikowanymi w artykułach prasowych, z których wynika, że kancelaria działała nielegalnie". W oświadczeniu prokuratury czytamy także, że podobne przeszukanie odbyły się również w innych spółkach firmy.
Ramon Fonesca, współwłaściciel firmy stwierdził natomiast, że firma została zhakowana przez zagraniczne serwery i złożył w tej sprawie skargę do prokuratora generalnego w Panamie.
3 kwietnia w wyniku międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa światło dzienne ujrzała afera na ogromną skalę – okazało się bowiem, że około 140 polityków, celebrytów i sportowców korzystało z usług bankowych w rajach podatkowych. Wyciekło prawie 11 milionów dokumentów, które ujawniają nazwiska osób korzystających z podobnych usług. Wśród nich znajdują się m.in. Władimir Putin, Petro Poroszenko i Lionel Messi. Bogatych klientów obsługiwała panamska kancelaria Mossack Fonseca.
W dokumentach są nazwiska trzech Polaków – przedsiębiorców Mariusza Waltera i Marka Profusa oraz byłego prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego. Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro wszczął śledztwo w sprawie polskich wątków w aferze "Panama Papers".
CZYTAJ TAKŻE:
Afera "Panama Papers" – Hillary Clinton powiązana z Kremlem?
Pokłosie afery "Panama Papers". Cameron opublikuje swoje zeznania podatkowe