Co najmniej 21 osób zmarło od niedzieli na skutek największych od 20 lat mrozów panujących na dużych obszarach Stanów Zjednoczonych. Meteorolodzy zapewniają, że już w najbliższych dniach temperatura wzrośnie.
Siedem osób poniosło śmierć w stanie Illinois, a sześć w Indianie. Co najmniej pięć osób zmarło podczas odśnieżania, a kilka ofiar to bezdomni, którzy odmówili udania się do schroniska lub nie zdążyli dotrzeć tam na czas.
Minusowe temperatury odnotowano we wszystkich 50 stanach USA, w tym w Kalifornii i na Florydzie, a nawet na znanych z tropikalnego klimatu Hawajach, gdzie na szczycie nieczynnego wulkanu Mauna Kea temperatura wyniosła minus 7 stopni C.
Rekordy zimna padły w wielu stanach, m.in. w Alabamie, Georgii, Tennessee, Arkansas, Michigan, Maryland, Ohio, Pensylwanii i Nowym Jorku. W Atlancie i Georgii temperatura była niższa o 25 stopni od średniej dla tej pory roku.
Minus 17 stopni C pokazały termometry w niewielkiej miejscowości w stanie Michigan o nazwie Hell (ang. piekło), prowokując wśród internautów żarty, że pogoda jest tak zła, że nawet piekło zamarzło. Niskie temperatury sprawiły też, że w stanie Kentucky zbiegły więzień po namyśle wrócił do zakładu karnego.
Internet obiegło we wtorek nagranie, na którym meteorolog w stanie Wisconsin wyrzuca w mroźne powietrze kubeł wrzącej wody, a ta pod wpływem niskiej temperatury jeszcze w locie zamienia się w śnieg. Wyczyn ten znalazł w internecie wielu naśladowców.
Fala mrozów i śnieżyc wywołała bardzo poważne zakłócenia w transporcie kolejowym i lotniczym. Tylko we wtorek odwołano blisko 2700 lotów w całym kraju (od soboty - 11 tys. lotów), a na północy stanu Illinois ok. 500 pasażerów tkwiło przez całą noc w trzech pociągach jadących do Chicago, ponieważ szyny pokrył lód. Pozamykano wiele szkół i przedsiębiorstw.
Zmęczonych ekstremalną pogodą Amerykanów meteorolodzy uspokajają jednak, że już w najbliższych dniach na większości obszaru Stanów Zjednoczonych temperatury znów będą dodatnie.