W nocy ze środy na czwartek drużyna polskiego jedynaka w NBA przegrała na wyjeździe z Chicago Bulls 104:109. Gortat zdobył 8 punktów i miał tyle samo zbiórek.
Starcie w Chicago było szczególnie istotne w kontekście walki o play off. Przed meczem Wizards zajmowali dziesiątą pozycję w Konferencji Wschodniej, zaś Bulls ostatnią premiowaną awansem – ósmą.
Mecz miał wyrównany przebieg. „Czerodzieje” wygrali nieznacznie pierwszą kwartę. Bulls jednak, dzięki bardzo dobrej postawie rezerwowego Aarona Brooksa, wyszli na prowadzenie jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Po przerwie drużyna z Chicago jeszcze powiększyła swoją przewagę, która w pewnym momencie sięgała już 15 punktów. Wizards próbowali odrabiać stratę, jednak jedyne co im się udało to zmniejszyć różnicę do 5 oczek na koniec spotkania.
Pod nieobecność dwóch liderów Derricka Rose'a i Jimmyego Butlera zdobycze punktowe w ekipie Bulls rozłożyły się bardzo równomiernie. Aż siedmiu koszykarzy rzuciło 10 i więcej oczek, najwięcej McDermott i Gibson po 17, zaś grający z grypą Pau Gasol był bliski zdobycia triple-double, miał 10 punktów, 15 zbiórek i 9 asyst. W zespole z Waszyngtonu największą zdobyczą wykazali się Bradley Beal – 19 oraz Garett Temple – 18 oczek. Gortatowi przytrafił się słabszy mecz. Polak trafił 4 z 7 rzutów z gry, miał po cztery zbiórki w obronie i ataku, a także jeden blok.
Dzięki wygranej drużyna z Chicago z bilansem 30 zwycięstw i 26 porażek awansowała na szóste miejsce w Konferencji Wschodniej. Wizards z 26 wygranymi i 30 przegranymi meczami są dalej na dziesiątej pozycji, ale awans do play off coraz bardziej się od nich oddala.