To nie była moja noc - powiedział Adam Kownacki po przegranej walce z Finem Robertem Heleniusem. Polski pięściarz podczas gali w Las Vegas doznał pierwszej porażki w zawodowej karierze.
Sędzia przerwał walkę w czwartej rundzie po tym jak zamroczony Kownacki nie był w stanie podjąć walki. W tej samej odsłonie Polak dwukrotnie lądował na deskach ringu.
- To nie była moja noc. Wszystko zaczęło się, kiedy zainkasowałem cios z prawej ręki. Podparłem się na kolanie, a sędzia zinterpretował to jako poślizgnięcie. Jednak już byłem trochę zamroczony. Potem rywal rzucił się na mnie jak bydlak i dokończył dzieła zniszczenia - przyznał pochodzący z Łomży bokser.
Zamiast klinczować i w ten sposób próbować dotrwać do końca rundy, próbował nawiązać otwartą walkę z rosłym Finem.
- Tak, to chyba był błąd. Jednak jestem wojownikiem. Myślę, że lepiej byłoby wówczas przytrzymać rywala - ocenił Kownacki.
W dwóch pierwszych rundach Polak próbował narzucić swój styl walki i zdecydowanie atakował. Rywal nie pozostawał jednak dłużny.
- Między rundami trener mówił mi, żebym zaczynał akcje podwójnym lewym prostym i nie rzucał się na przeciwnika. Mówił, żebym się skupił i nie atakował chaotycznie, bo to jest waga ciężka i jeden cios może wszystko zmienić. Jednak uczę się na błędach - zdradził.