Polki w drugim meczu mistrzostw Europy w piłkę ręczną przegrały z Węgierkami. Rywalki Biało-Czerwonych wygrały, ponieważ popełniły mniej błędów. O awansie z grupy zadecyduje mecz z Rosją.
Początek meczu w w wykopaniu Polek wyglądał obiecująco. Dobrze prezentowała się Kudłacz, która wykorzystała rzut karny. Jednak od 8 minuty podopieczne Rassmusena zaczęły popełniać błędy w obronie. Skrzętnie wykorzystały to Tiscsuk, Kovacsis i Tomori. W 13 minucie trener polskiej reprezentacji był zmuszony poprosić o czas.
Nasze reprezentantki były bardzo nieskuteczne w ataku. Nawet podczas gry w przewadze widoczny był brak zrozumienia. W 23 minucie sygnał do ataku dała Klaudia Pielesz, która popisała się ładnym trafieniem, a chwile później kolejnego karnego wykorzystała Kudłacz. Widząc słabszą dyspozycję swoich zawodniczek, trener Węgier zdecydował się na przerwę. W 29 minucie Węgierka Tiscuk wykorzystała rzut karny, po którym sędzia zakończył pierwszą połowę. Polska drużyna schodziła na przerwę przegrywając 7 :14.
Od początku drugiej połowy Polski wzięły się do odrabiania strat. Znakomicie spisywała się Siódmak i Niedżwiedż. Biało- Czerwone walczyły, ale Węgierki nie dały im rozwinąć skrzydeł. Kolejnego karnego wykorzystała Triscuk, a luki w obronie skutecznymi rzutami wykorzystywała Tomori, która rozgrywała znakomite zawody.
W 40 minucie impulsem dla lepszej gry mógł być karny trafiony przez Kudłacz i chwilę później trafiony rzut Koceli, ale Węgierki dobrze grały w obronie i skutecznie wykorzystywały swoje okazje.
Polki oprócz słabej gry w obronie miały ogromne problemy z kończeniem sytuacji “sam na sam”. Pod koniec meczu zaczęły grać coraz lepiej i odrabiać straty, ale Węgierki pewnie utrzymywały bezpieczny wynik. Spotkanie zakończyło się wynikiem 23 :29. Biało-Czerwone w meczu z Rosją zagrają o awans do drugiej fazy turnieju. Trzeba liczyć, na to, że podopieczne Rassmusena poprawią swoją grę, ponieważ w naszej kadrze widocznych jest wiele mankamentów.