Bramkarz reprezentacji Polski i Swansea City Łukasz Fabiański przyznał, że czuje spory niedosyt po remisie 1:1 w niedzielnym meczu z Irlandią w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy. Biało-czerwoni gola stracili tuż przed końcem spotkania.
Polacy prowadzili po bramce Sławomira Peszki w 26. minucie. Natomiast w doliczonym czasie gry wyrównał Shane Long.
- Na pewno byliśmy rozczarowani, że nie potrafiliśmy utrzymać prowadzenia do końca – podkreślił.
Bramkarz Swansea City przyzwyczajony jest do twardej walki z rywalami, ponieważ na co dzień występuje w lidze angielskiej, podobnie jak większość Irlandczyków.
- Nie było tak źle. Rywale tylko raz mocno mnie sfaulowali i akurat sędzia tego nie dostrzegł. Zrozumiałbym, gdyby miało to miejsce poza polem bramkowym, a przeciwnicy atakowaliby piłkę. Jednak w tym przypadku dwóch Irlandczyków skoncentrowało się tylko na mnie – podkreślił polski bramkarz.
Fabiański wystąpił w podstawowym składzie, ponieważ miejsce w bramce Arsenalu stracił Wojciech Szczęsny.
- Myślę, że zaprezentowałem się z dobrej strony i nie mogę mieć do siebie pretensji za ten występ. Według mnie zagrałem bardzo solidnie. Moje interwencje były pewne. To jednak tylko moja opinia – ocenił.
Mimo remisu biało-czerwoni z dorobkiem 11 punktów pozostali liderem grupy D. Po 10 mają Szkoci i Niemcy, a Irlandczycy z ośmioma punktami zajmują czwartą lokatę.
- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że w przypadku zwycięstwa bylibyśmy w dużo korzystniejszej sytuacji. Jednak punkt zdobyty na wyjeździe z tak trudnym przeciwnikiem trzeba docenić. Przecież wciąż jesteśmy niepokonani w tych eliminacjach. Wydaje się, że nasza sytuacja jest dobra. Jednak okoliczności, w jakich straciliśmy bramkę w Dublinie powodują, że pozostaje niedosyt – przyznał 29-letni golkiper.
Latem ubiegłego roku wychowanek Polonii Słubice odszedł z Arsenalu Londyn, którego był zawodnikiem przez siedem lat, ale pełnił w nim głównie rolę rezerwowego. Związał się ze Swansea City i w barwach tego klubu zbiera w tym sezonie świetne recenzje.
- Na pewno była to trafna decyzja. Wiadomo, że takie sprawy wiążą się z pewnym ryzykiem, ale myślę jednak, że teraz mi się to opłaciło – nadmienił.
Na trybunach Aviva Stadium zasiadło w niedzielę ponad 20 tysięcy kibiców polskiej reprezentacji.
- Przed meczem było sporo żartów, że gramy na wyjeździe, ale jednak u siebie. Chyba było w tym sporo racji, bo kiedy wyszedłem na rozgrzewkę zobaczyłem, że większość stadionu była biało-czerwona. Doping praktycznie przez cały mecz, też było słychać wyłącznie po polsku. Atmosfera była świetna – podsumował Fabiański.