"Mecz o wszystko", "finał", "najważniejszy moment turnieju" – takie określenia padają w piłkarskiej reprezentacji Polski przed dzisiejszym spotkaniem z Austrią w Berlinie. Obie drużyny przegrały na inaugurację w grupie D mistrzostw Europy. Biało-czerwoni ulegli w niedzielę w Hamburgu Holendrom 1:2, zaś Austriacy dzień później przegrali w Duesseldorfie z Francuzami 0:1. Kto przegra w piątek w Berlinie, znajdzie się więc w bardzo trudnej sytuacji.
Z rangi piątkowego starcia zdaje sobie sprawę również trener Austriaków Ralf Rangnick. "Drużyna, która zwycięży, będzie miała duże szanse awansu do następnej fazy, więc jest to mecz, który trzeba wygrać. To dla nas absolutnie jasne" — podkreślił.
Austriacy przyjechali na turniej bez kilku swoich gwiazd. Kontuzje leczą m.in. kapitan David Alaba z Realu Madryt, bardzo pracowity pomocnik Xaver Schlager, podstawowy bramkarz o takim samym nazwisku Alexander Schlager i napastnik Sasa Kalajdzic.
Biało-czerwoni mieli aż 30 godzin więcej na odpoczynek od rywali. Za kadrą Probierza przemawiają również statystyki.
Polska nie przegrała z Austrią od 30 lat - po raz ostatni w maju 1994 roku (3:4 w meczu towarzyskim). Łącznie oba zespoły mierzyły się dotychczas 10 razy. Biało-czerwoni odnieśli pięć zwycięstw, dwukrotnie padł remis, a trzy razy górą byli rywale.
Z tych dotychczasowych potyczek pięć było towarzyskich. W spotkaniach o punkty dominowali Polacy – trzy zwycięstwa, dwa remisy i żadnej porażki.
Na mecz do Berlina piłkarze, trenerzy i działacze PZPN przyjechali pociągiem z Hanoweru, gdzie na co dzień mieszkają i trenują.
Początek spotkania na wybudowanym na potrzeby igrzysk w 1936 roku Stadionie Olimpijskim o godz. 18. Sędzią głównym będzie Turek Halil Umut Meler.
W innym meczu grupy D, zapowiadającym się szlagierowo, Holandia zagra o godz. 21 z Francją w Lipsku. Niewykluczone, że zwycięzca wyjdzie z pierwszego miejsca do 1/8 finału. Największą zagadką pozostaje kwestia występu Kyliana Mbappe, który w spotkaniu z Austriakami doznał złamania nosa.