Cristiano Ronaldo pojechał w góry mimo pandemii. Sprawą zajęli się karabinierzy
Karabinierzy wyjaśniają sprawę pobytu Cristiano Ronaldo i jego narzeczonej w górskim kurorcie Courmayeur. Ze względu na przepisy mające przeciwdziałać rozprzestrzenianiu koronawirusa para nie powinna tam przebywać.
Włoskie media podały, że karabinierzy zajęli się sprawą ze względu na zdjęcia i nagrania w mediach społecznościowych, na których widać Ronaldo i Georginę Rodriguez na skuterze śnieżnym w Courmayeur, miejscowości drogich hoteli i ulubionym miejscu zimowych wakacji celebrytów oraz dobrze sytuowanych turystów. Obecnie kurort świeci pustkami. Z powodu zablokowania sezonu narciarskiego zamknięto większość hoteli.
Wszystko wskazuje na to, że piłkarz i jego narzeczona złamali przepisy rządowego dekretu, który zabrania podróży między regionami, a w taką zakochani wybrali się z Piemontu, gdzie mieszkają.
Enligt både La Stampa och Corriere dello Sport kan Cristiano Ronaldo bli bötfälld då han under gårdagen tog sig till Courmayeur för att fira sin fästmö Georgina Rodriguez.
— Juventus Club Svezia (@ClubSvezia) January 28, 2021
Courmayeur är en orange zon och man får inte resa mellan regionerna på grund av COVID19-pandemin. pic.twitter.com/EYBgR0hObA
Wyjątek dotyczy osób, które jeżdżą do swoich wakacyjnych domów. Zabronione jest także opuszczanie, bez ważnego powodu, gminy, w której się mieszka.
Dziennik „La Stampa” poinformował, że patrol karabinierów z posterunku w Courmayeur zapukał dziś rano do pięciogwiazdkowego hotelu, w którym zatrzymał się piłkarz z narzeczoną. Hotel był jednak zamknięty.
Gazeta zaznacza, że parze nie grozi przewidziana w przepisach grzywna w wysokości po 400 euro za złamanie przepisu o zakazie podróży między regionami, bo taką karę oboje dostaliby podczas kontroli. Mimo to karabinierzy prowadzą kontrole w sprawie zimowego wypadu CR7 i jego narzeczonej.
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze
Kierwiński zabronił wnoszenia narodowych flag na stadion! Bo miały... plastikowe trzonki
Koniec ugrupowania Nowackiej. Majątek trafił do organizacji proaborcyjnej
Za zbrodnie wojenne płacić nie chcą, ale na placówkę podkreślającą niemieckość Górnego Śląska kasę znajdą