Rozpoczął się spór zbiorowy w Kompanii Węglowej

mk, mg 02-12-2013, 15:24
Artykuł
Flaga z logiem "Solidarności"
Flickr.com/PlatformaRP/CC

Działające w Kompanii Węglowej związki zawodowe rozpoczęły procedurę sporu zbiorowego z pracodawcą. Żądają m.in. odstąpienia od planowanych zwolnień pracowników administracji oraz gwarancji działania wszystkich kopalń spółki do wyczerpania złóż.

– Zarząd spółki – jak powiedział w poniedziałek jej wiceprezes Marek Uszko – deklaruje rzeczowy dialog ze stroną społeczną i liczy na kompromis w trudnych społecznie kwestiach.

Wszczęcie sporu zbiorowego to odpowiedź związkowców na przedstawiony przez zarząd projekt programu restrukturyzacji KW do 2020 r. Zakłada on. m.in. łączenie ze sobą kopalń i sprzedaż jednej z nich, ograniczenie liczby ścian wydobywczych, zawieszenie niektórych świadczeń finansowych dla załogi, zamrożenie płac, a także redukcję zatrudnienia - m.in. zwolnienie ponad tysiąca osób w administracji lub obniżkę ich wynagrodzeń.

W piśmie, informującym pracodawcę o rozpoczęciu procedury sporu zbiorowego, związkowcy domagają się m.in. utrzymania obecnego stanu zatrudnienia, a także poziomu wynagrodzeń skorygowanego o wskaźnik inflacji. Wśród zgłoszonych postulatów znalazło się też żądanie dotyczące gwarancji funkcjonowania wszystkich zakładów specjalistycznych KW w dotychczasowej strukturze oraz wszystkich kopalń należących do spółki, aż do wyczerpania złóż.

– Obawiamy się, że łączenie kopalń ma służyć wyłącznie temu, aby można je było łatwo zlikwidować. Bo wtedy nie będzie się mówić o zamykaniu kopalni, ale o likwidacji ruchu, pola wydobywczego czy złoża – wskazał wiceszef górniczej Solidarności Stanisław Kłysz.

Związkowcy podkreślają, że spór zbiorowy obliguje zarząd spółki do rozpoczęcia dialogu ze stroną społeczną oraz do merytorycznych negocjacji na temat zgłoszonych postulatów. – Jeżeli do takich negocjacji nie dojdzie, nie możemy wykluczyć żadnych form protestu, ze strajkiem włącznie – zapowiedział Kłysz. Zastrzegł, że związkowcy nie sprzeciwiają się restrukturyzacji w ogóle, ale nie akceptują sposobów zaproponowanych przez zarząd. Ich zdaniem działania naprawcze powinny przede wszystkim być nakierowane na rozwój, a nie "zwijanie" Kompanii Węglowej. – W dokumencie przygotowanym przez zarząd jest mowa wyłącznie o ograniczaniu, redukcjach i cięciach – ocenił wiceszef górniczej "S".

Gotowy projekt programu restrukturyzacji spółki został przekazany Radzie Pracowników Kompanii 29 listopada. Rada ma 45 dni na wyrażenie swojej opinii, a związki zawodowe 30 dni. Natomiast zarząd Kompanii na realizację postulatów zgłoszonych w ramach sporu zbiorowego ma czas do 12 grudnia; później uruchomione będą kolejne procedury związane ze sporem. Od ponad miesiąca w kopalniach Kompanii trwa pogotowie strajkowe.

Wiceprezes Kompanii Węglowej Marek Uszko, koordynujący obecnie prace zarządu spółki, zapewnił, że zarząd liczy na konstruktywny dialog ze stroną społeczną. Pierwsze rozmowy z Radą Pracowników zaplanowano na najbliższy czwartek, a ze związkami zawodowymi – dzień później.

– W wielu obszarach istnieje możliwość negocjacji – zapewnił. Wiceprezes podkreślił, że celem programu restrukturyzacji nie jest likwidacja spółki, czy zmniejszenie jej potencjału, ale przeciwnie – stabilizacja działania, zapewnienie jak największej ilości miejsc pracy oraz inwestycje, służące utrzymaniu zakładanego potencjału produkcyjnego. Środki na inwestycje mają pochodzić m.in. ze sprzedaży kopalni Knurów-Szczygłowice.

Wiceprezes zapewnił, że zarząd zamierza dążyć do kompromisu ze stroną społeczną i jest otwarty na zmiany w projekcie, jeżeli uda się uzyskać podobne efekty metodami innymi niż proponowane w programie restrukturyzacji. Po jej zakończeniu – jak mówił Uszko – Kompania nadal ma być kluczowym producentem węgla w Polsce i w UE oraz spółką o stabilnych finansach i zatrudnieniu.

Uszko wyraził nadzieję, że rada nadzorcza spółki, która wcześniej dwukrotnie odrzuciła przygotowany przez zarząd program naprawczy, tym razem – po zakończeniu konsultacji ze stroną społeczną – zatwierdzi ten dokument. Inna decyzja rady – według wiceprezesa – oznaczałaby "wotum nieufności" dla zarządu i sygnał, że nie ma on mandatu do sprawowania swojej funkcji.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy