– My wychodzimy z założenia, że było to najbardziej tragiczne wydarzenie w historii Polski po II wojnie światowej, więc waga tego wydarzenia była olbrzymia – powiedział na antenie Telewizji Republika prof. Piotr Gliński.
Gościem Katarzyny Gójskiej-Hejke w programie "W Punkt" był prof. Piotr Gliński, wiceprezes Rady Ministrów i minister kultury i dziedzictwa narodowego.
"Waga tego wydarzenia była olbrzymia"
Odnosząc się do kontrowersji, jakie wzbudza, zwłaszcza wśród polityków opozycji, fakt, że w każdym apelu pamięci, w którym będzie brać udział wojsko, wspomnienia ofiar tragedii smoleńskiej, prof. Gliński ocenił, że "dotyczy to walki o ocenę przeszłości, walki dwóch mitów". – Twierdzi się, że my tworzymy jakiś mit i jest kontrmit. Jest to element walki politycznej – wskazał. – My wychodzimy z założenia, że było to najbardziej tragiczne wydarzenie w historii Polski po II wojnie światowej, więc waga tego wydarzenia była olbrzymia – dodał.
"W medialnym przekazie widzieliśmy żarty ze Smoleńska"
Szef resortu kultury i dziedzictwa narodowego przyznał, że "konflikt wokół Smoleńska służył opozycji". – Byłem świadkiem wydarzeń w Poznaniu. Jak pamiętamy było to wykorzystywane do utrzymania władzy, kiedy był monopol na instytucje.
Wtedy wszystkie instytucje były w rękach szeroko pojętej jednej opcji – przypomniał. – Państwo mogło manipulować instytucjami i wykorzystywać machinę propagandową – wskazał minister. Dopiero później zaczęły rozwijać się niezależne media, patriotyzm i opozycja zaczęła się wzmacniać. Ta opcja, do utrzymywania swojej władzy używała silnej propagandy. Chodziło także o wskazanie, że są Polacy którzy nie mają prawa podmiotowego w społeczeństwie, że ma być zbudowana narracja kłamstwa, angażowali się w to też niektórzy polscy artyści. W medialnym przekazie widzieliśmy żarty ze Smoleńska – przypomniał profesor.
"Śmiano się z polskiego społeczeństwa"
Prof. Piotr Gliński, który z wykształcenia jest socjologiem wskazał, że "badania po pół roku mówiły, że ten moment wspólnoty narodowej, trwał mniej więcej 3-4 dni, a potem zaczął się Wawel". – Andrzej Wajda, "Gazeta Wyborcza i poszło. Miało to zmieszać z błotem tragedię smoleńską, zmieszać ją z błotem, tak, jak przepraszam za porównanie, w błocie leżało ciało polskiego prezydenta. Śmiano się z polskiego społeczeństwa, nazywano "sektą smoleńską", mieliśmy być kulturowo unicestwieni, ta "wataha miała być wyrżnięta" i to był tego element – ocenił wiceprezes Rady Ministrów. – Oni (opozycja – red.) to odgrzewają, bo im to służyło przez wiele lat. Smoleńsk był największą tragedią po II wojnie światowej w historii Polski i my mamy obowiązek, a także odpowiedzialność, żeby o tym mówić i wskazywać na to, czym była ta katastrofa i kto w niej zginął – powiedział minister.
"Prawda jest taka, że było to ludobójstwo zorganizowane przez namiastki państwa ukraińskiego"
Mówiąc o stosunkach polsko-ukraińskich w kontekście Rzezi Wołyńskiej, prof. Gliński powiedział, że są one trudne, bo "naszym obowiązkiem jest pamiętać". – To jest element naszej racji stanu. Musimy pamiętać o prawdzie, a prawda jest taka, że było to ludobójstwo zorganizowane przez namiastki państwa ukraińskiego – dodał. – Jest też oczywiste i zależy nam bardzo na dobrych stosunkach z Ukrainą, bo widzimy wspólnotę interesów naszych państw i musi być to oparte na prawdę – wskazał. Minister zapowiedział także, że niebawem rząd "wyda jasne oświadczenie w tej kwestii". – Byłem na zjeździe środowisk wołyńskich i próbowałem trochę wytłumaczyć, trochę rozmawiać i myślę, że przede wszystkim będziemy w prawdzie, a w tym wymiarze relacje z Ukrainą są trudne. Prezydent Ukrainy złożył milczący hołd ofiarom tego ludobójstwa, a jednocześnie nadano ulicy w Kijowie imię Bandery, co jest bardzo smutne. My w kwestii prawdy nie możemy ustąpić – zakończył.