Zoll już odkręca kota ogonem. Teraz zapewnia, że nigdy nie nawoływał do zamachu stanu

Prof. Andrzej Zoll, po słowach Szymona Hołowni, który mówił o tym, że był naciskany, by dokonać zamachu stanu, teraz przekonuje, że nigdy nikogo do tego nie namawiał. - W ostatnich tygodniach prof. Andrzej Zoll wplątał się w polityczną i konstytucyjną awanturę, której kierunek sam wyznaczył - oceniają na X Prawnicy dla Polski.
Teraz lawiruje
Prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były Rzecznik Praw Obywatelskich i były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, odniósł się w TVN24 do swojej poprzedniej wypowiedzi w tej stacji, kiedy powiedział, że zaplanowane na 6 sierpnia Zgromadzenie Narodowe powinno nie tylko przyjąć ślubowanie od Nawrockiego, ale też stwierdzić ważność wyborów.
– Nigdy nie powiedziałem, żeby nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego. Swoją wypowiedzią chciałem podkreślić możliwość pozytywnego rozwiązania tej nienormalnej sytuacji – przekonywał Zoll i dodał, że stał "od samego początku na stanowisku, że 6 sierpnia marszałek Sejmu musi otworzyć Zgromadzenie Narodowe. Natomiast uważałem, że to Zgromadzenie powinno odnieść się do sytuacji, w której nie ma rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy sprawy ważności wyborów."
Zapewnił przy tym, że nie miał żadnego kontaktu z marszałkiem Sejmu i "nie miał marszałek Sejmu żadnych podstaw, żeby kierować w moją stronę podejrzenia o wpływanie na marszałka co do zamachu stanu."
Stowarzyszenie Prawnicy dla Polski wystąpiło do prokuratury z podejrzeniem, że popełnił przestępstwo, wypowiadając się na temat zaprzysiężenia Nawrockiego.
Stowarzyszenie na X ocenia, że Zoll podjął próbę "zaciemnienia oczywistej sugestii zawartej w jego pierwotnej wypowiedzi: że Zgromadzenie Narodowe może zastąpić sąd w orzekaniu o ważności wyborów."
Konstytucyjnie – nie może. A kto wprost lub pośrednio wzywa do takiej uzurpacji – musi liczyć się z oceną nie tylko polityczną, lecz również karnoprawną. Czasem dopiero groźba odpowiedzialności uświadamia, że konstytucja to nie pole do retorycznych eksperymentów, a wypowiedź publiczna profesora prawa nie jest literackim esejem, lecz może być sprawcza w sensie prawnym – szczególnie gdy pada z ust osoby uważanej przez niektórych za autorytet. Można odnieść wrażenie, że dopiero groźba postępowania karnego przywróciła profesorowi świadomość granic konstytucyjnej lojalności. I może to dobrze – bo jeśli już ktoś nawołuje do obejścia Konstytucji, powinien wiedzieć, że są tacy, którzy traktują ją poważnie
- zaznaczył.
Źródło: Republika, X, TVN24
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze

Bochenek: z dystansem bym traktował deklaracje pana Adama Szłapki

Miał podżegać do zabójstwa Zbigniewa Ziobry. Nadal nie usłyszał wyroku

Lewicowa histeria po reklamie z amerykańską aktorką. Powód? Biała skóra, blond włosy i niebieskie oczy
