Lider SP Zbigniew Ziobro wezwał premier Ewę Kopacz oraz wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, by publicznie wytłumaczyli się ze swoich działań ws. Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Według niego to oni odpowiadają za kłopoty spółki.
W Jastrzębskiej Spółce Węglowej trwa związkowe referendum ws. rozpoczęcia protestów. Tymczasem spółka przesłała do związków z kopalni Budryk wnioski o zgodę na zwolnienie organizatorów tamtejszego nielegalnego strajku z połowy stycznia. "Solidarność 80" ogłasza pogotowie strajkowe.
– Pani Ewa Kopacz chwaliła się niedawno, że uspokoiła sytuację na Dolnym Śląsku, a wszystko wskazuje na to, że zwolnienia osób z JSW to decyzja zmierzająca do wywołania kolejnego konfliktu w polskim górnictwie – powiedział Ziobro na konferencji prasowej.
Według niego, świadczą o tym działania zarządu JSW. Ziobro ocenił, że albo stanowią one sabotaż polityki rządu ws. koplań albo to "działanie zaplanowane na zasadzie dobrego i złego policjanta". Zdaniem lidera SP może być tak, że premier prezentuje ugodowe podejście wobec górników, a zarząd - za jej wiedzą i zgodą - podejmuje działania zaostrzające konflikt.
Ziobro przekonywał ponadto, że zarząd JSW otrzymuje "bajońskie pieniądze" w ramach wynagrodzeń i że to właśnie jest przyczyną "doprowadzenia kierowanego przez nich przedsiębiorstwa na skraj bankructwa". Według lidera SP, od czasu rządów PiS wynagrodzenia zarządu spółek węglowych wzrosły o ponad mld zł. "W tej sytuacji oburzenie górników jest zrozumiałe" - ocenił Ziobro.
– Domagam się, by pani Ewa Kopacz oraz Janusz Piechociński wyjaśnili o co tu naprawdę chodzi – oświadczył lider SP. Dodał, że jego zdaniem to PSL odpowiada za obecne kadry zarządzające m.in. w JSW.
Oprócz tego - mówił Ziobro - sprawę powinna zbadać NIK, zarówno w kwestii wzrostu wynagrodzeń członków zarządu jak i podpisanych przez niego kontraktów.