Ziemski: Podkomisja powiedziała „sprawdzam!”. Pojechaliśmy do Mińska, gdzie stacjonuje samolot TU-154M.
Gościem „10/04/2010 Fakty” był przewodniczący zespołu analiz systemów i konstrukcji, członek podkomisji smoleńskiej Tomasz Ziemski. Rozmowa dotyczyła programu wyemitowanego w TVN24 „Siła Faktów” dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
- Przykładem manipulacji w programie „Siła Faktów” jest pokazanie, w którym miejscu pień brzozy uderzył, miał uderzyć w skrzydło samolotu. Cytuję „w samym skrzydle niewidoczny pierwszy dźwigar - czyli pionowa ścianka, za którym znajdowało się żebro nr 28. Żebro jest również łamane na drobne części”. Podkomisja powiedziała: „sprawdzam!”. Pojechaliśmy do Mińska, gdzie stacjonuje samolot TU-154M nr 102 – rozpoczął ekspert Tomasz Ziemski
- Już abstrahuję od tego, że te odłamki były wbite z góry do dołu, powyżej przełomu, a więc nie mogły być wbite kiedy konstrukcja skrzydła stanowiła jedną całość. Także tutaj niestety jest dokonana manipulacja, która ma takie reperkusje – kontynuował Ziemski
- Zgodnie z nomenklaturą przyjęta przez redaktorów TVN24 jeżeli podłużnica jest wygięta bocznie, to świadczy o tym, że wybuchu nie było. Czyli idąc tym tropem rozumowania, jeżeli podłużnica wygięta jest do dołu to znaczy, że wybuch był – zauważył gość
- Kolejną podłużnicą, którą chciałbym omówić, jest podłużnica nr 7. Ta podłużnica została zidentyfikowana jak wisiała na konarach brzozy. (…) Mamy ją sfotografowaną na miejscu składowania wraku. Widać analogicznie, że podłużnica jest wygięta do dołu. (…) Najpierw została wyrwana, wygięta do dołu, a poszycie spodnie zostało zakręcone w loki. Tego żadna przeszkoda terenowa by nie zrobiła – powiedział Tomasz Ziemski
- Pień brzozy, gdyby przechodził przez to miejsce, nie zawinąłby poszycia spodniego w loki po wybuchowe – mówił członek podkomisji
- Jaka jest konkluzja? Najpierw podłużnica została wyrwana z konstrukcji skrzydła, ścięła nity, a dopiero potem jakaś siła ją wygięła, ją rozerwała. Nie nastąpiło to w tym samym momencie, a więc nie mogła tego zrobić żadna przeszkoda terenowa – ocenił Ziemski
- Ja bym nie nazywał tego eksplozją taśmy wybuchowej, tylko detonacją ciśnieniowo-powietrzną. Dlatego, że ewidentnie charakter tych odłamków świadczy o wysokim ciśnieniu wewnątrz skrzydła. Natomiast technicznie, technologicznie doprowadzenie do takiego stanu rzeczy, może mieć według mnie parę przyczyn. Jedną z nich może być taka taśma, ale mogą być też inne techniki – powiedział przewodniczący
- W kolejnych odcinkach pokazywałem jak manipulacje biegłych, prokuratory wykrzywiały obraz zdarzenia lotniczego. (…) W raporcie technicznym pokazujemy swoje autorskie dokonania, pokazujemy do czego doszliśmy, jak było naprawdę w oparciu o fakty. Natomiast nie prowadzimy polemiki, nie ustosunkowujemy się do tego co robili nasi poprzednicy – podkreślił Tomasz Ziemski