Warszawski ratusz planuje w przyszłym roku zwiększenie zatrudnienia o blisko 300 osób i zwiększenie wydatków na wynagrodzenia o 80 mln zł. Działanie stołecznych władz jest o tyle dziwne, że w przyszłym roku dochody stolicy będą niższe aż o 582 mln zł. O niezrozumiałych decyzjach Hanny Gronkiewicz-Waltz mówił w "Chłodnym okiem" Rafał Ziemkiewicz.
Z informacji jakie zostały przekazane na zapytanie Dariusza Lasockiego, radnego dzielnicy Praga Południe wynika, że ”średnioroczny stan zatrudnienia możliwy do osiągnięcia w 2016 roku kształtuje się na poziomie ok. 22 009,28 etatów”. Przy czym na koniec października 2015 r. miasto Warszawa zatrudniało 21 tys. 713 osób. Oznacza to wzrost o 300 osób.
Ratusz oficjalnie zapewnia, że te 80 mln zł trafi do pracowników, którzy od lat nie mieli podnoszonych pensji. Jak jednak można się domyślać również na utrzymanie nowych etatów.
– Skąd potrzeba, aby zatrudnić aż tylu dodatkowych urzędników? – pytał na antenie TV Republika Rafał Ziemkiewicz. – Trzeba zatrudnić, aż tyle osób, żeby liczyli manifestacje KOD-u? – dopytywał publicysta.
Ziemkiewicz mówił, że zapewne chodzi o to, że należy gdzieś umieścić, tych "doświadczonych urzędników zwolnionych przez PiS" nad którymi lamentuje "Gazeta Wyborcza".
Publicysta mówił, że Komitet Obrony Demokracji, który jak można się domyślać przynajmniej z nazwy wzorowany jest na Komitecie Obrony Robotników, który powstał po to, aby pomagać represjonowanym, zwalnianym z pracy robotnikom, powinien teraz pomóc "represjonowanym" urzędnikom. – To zbierajcie na nich pieniądze, bo ratusz wszystkich nie pomieści – ironizował publicysta.