- Wie pan, ja jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co ja bym zrobiła, gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który nagle wymachuje jakimś ostrym narzędziem, albo trzymał w ręku pistolet - tak przyszła premier Ewa Kopacz poczęła snuć opowieść, która miała stanowić odpowiedz na pytanie dotyczące sprzedaży broni Ukrainie.
Jeśli ktoś myślał, że desygnowana na premiera Ewa Kopacz jest "żelazną damą", która będzie silnym przywódcą w obliczu militarnego zagrożenia ze strony Rosji, dziś chyba wyzbył się wszelkich wątpliwości. Kiedy po ogłoszeniu składu nowego rządu, Kopacz odpowiadała na pytania dziennikarzy, niejednego z nich wprawiła w osłupienie. Zapytana, czy Polska powinna zdecydować się na sprzedaż broni Ukrainie, odpowiedziała posługując się metaforą reakcji kobiety i mężczyzny w sytuacji ataku nożem na ulicy.
- Jeśli chodzi o to, czy powinniśmy wysyłać broń na Ukrainę - zaczęła niepewnie Kopacz. - Wie pan, ja jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co ja bym zrobiła, gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który nagle wymachuje jakimś ostrym narzędziem, albo trzymał w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl: tam za moimi plecami jestem mój dom, tam są moje dzieci wpadam do domu, zamykam drzwi i opiekuję się własnymi dziećmi - zawiązywała akcję przyszła premier.
- Co w takiej sytuacji zrobiłby mężczyzna? Pewnie pomyślałby: nie mam nawet porządnego kija w ręku, ale jak to, ja nie stanę i nie będę się z nim tłukł? Tylko dlatego, że on tu się odważył przyjść i grozić mojej rodzinie - dodała.
- Więc odpowiem jedno: Polska powinna zachowywać się jak polska rozsądna kobieta. Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze. Co nie znaczy wcale, że powinniśmy dzisiaj mówić głosem odrębnym od Unii. Wręcz przeciwnie, ja uważam, że nie powinniśmy dzisiaj na wyścigi być czynnym uczestnikiem tego konfliktu zbrojnego. Ale powinniśmy, jeśli tylko zdecyduje ta duża rodzina europejska, że chcemy pomagać Ukrainie. Bezwzględnie powinniśmy w tej pomocy, ale razem z innymi krajami europejskimi uczestniczyć - tłumaczyła Kopacz.
- Tak, może my mniej tu w Polsce mamy wyobraźni. Ja bym wolała, jeśli już mogę o tym powiedzieć, wolałabym zdecydowanie dbać o nasze granice. Jeśli miałabym decydować się na to, że mamy stanąć i narażać naszych obywateli, naszych żołnierzy, tam wozić sprzęt, tam wozić sprzęt medyczny, to wolałabym to robić tam, gdzie to sąsiaduje z nami. Wynika to z tego, że mamy jeszcze zbyt mało wyobraźni, jak bardzo terroryzm w ostatnim czasie jest niebezpieczny. Brońmy się przed nim, ale pamiętajmy gdzie jest ta koszula bliższa ciału. Dlatego też, jeśli miałabym wybierać, zdecydowanie postawię na takie mocne wsparcie, razem z innymi krajami europejskimi naszych sąsiadów w tym konflikcie z Rosją - skwitowała.
CZYTAJ TAKŻE:
Rząd "koszuli bliższej ciału". U Ewy Kopacz Schetyna szefem MSZ, Sikorski na marszałka Sejmu