Zbigniew S. po kilku godzinach przesłuchania opuścił prokuraturę. Usłyszał zarzut bezprawnego upubliczniania informacji z postępowania przygotowawczego. Zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju. Obrona zapowiada złożenie zażalenia na zatrzymanie.
Wczoraj w godzinach wieczornych prokuratura rozpoczęła czynności w mieszkaniu biznesmena Zbigniewa S. Towarzyszący prokuratorom policjanci doprowadzili S. na przesłuchanie. Sprawa ma związek ze śledztwem Warszawskiej Prokuratury Okręgowej ws. przecieku akt śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej. CZYTAJ WIĘCEJ
Zbigniew S. opuścił prokuraturę przed godziną pierwszą w nocy. Jak powiedział dziennikarzom, usłyszał zarzut bezprawnego upublicznienia informacji ze śledztwa.
Przemysław Nowak z prokuratury poinformował, że S. odmówił składania wyjaśnień. Jak mówił, wydał jedynie krótkie oświadczenie. – Prokurator zastosował wobec niego środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym, w tym zakaz prowadzenia działalności polegającej na publicznym rozpowszechnianiu wiadomości z postępowania przygotowawczego, dozór policji i zakaz opuszczania kraju – wyjaśnił.
Obrona S. zamierza zaskarżyć zatrzymanie, do którego wcale nie musiało dojść, bo według adwokata Krzysztofa Kitajgrodzkiego jego klienta wystarczyło wezwać w zwykłym trybie. – Pan S. nigdzie się nie wybierał i nigdzie się nie wybiera, nie ma zamiaru utrudniać postępowania. Był dostępny i można było to załatwić spokojnie, bez stosowania przemocy, czy czynności, które jak gdyby godzą bezpośrednio w jego wolność. To było niepotrzebne – powiedział adwokat.