Niedowierzanie, gdy spojrzałem na datę. Mamy rok 2017, a te upiory przeszłości ciągle tak wyraźnie obecne. Ich nieśmiertelny duch cały czas zmusza, aby oddać im cześć. Aby klęczeć i bić im pokłon, bo oni tacy wielcy. Ty malutki. Ty nikt - pisze Paweł Zastrzeżyński.
Ośmieliłem się powiedzieć głośno, aby sztandar Andrzeja Wajdy wyprowadzić. Zwróciłem uwagę, że polskie kino to postkomunistyczny relikt, który nie istnieje na świecie, że Andrzej Wajda obecny jest tylko w pamięci Polaków. Podkreśliłem, że nie atakuje człowieka, a to co istnieje jak wyszywka na sztandarze. Natychmiast usłyszałem: Klęknij, klęknij przed mistrzem. Oddaj cześć sztandarowi. Ucałuj sztandar. Nie wolno szargać świętości Andrzeja Wajdy.
To jakiś nieśmiertelny duch przemówił, bo ja dziś nie mogę nawet się odezwać, a im wolno było niszczyć każdą wartość. Usprawiedliwić każde świństwo. I te usprawiedliwienia nazwali epokowymi dziełami.
Ja nie oddaję moczu wprost, jak oni na sztandary przeszłości, chcę aby po prostu odeszli. Aby te wraki przestały straszyć swoim archaizmem. Czy ktoś naprawdę ostatnio oglądał „Człowieka z żelaza”? Naprawdę? To przecież czysta rdza. Owszem ten duch „moralnego niepokoju” wyraźnie obecny. Rozumiem co dawniej ludzi mogło fascynować. Ale przecież wtedy byliśmy NIEWOLNIKAMI. To było wyświetlane na białym prześcieradle w komunistycznym obozie. Po projekcji musieliśmy wracać na wielopiętrowe prycze. I dziś mam dalej to robić? Mam to czcić?
Jak wielki to był duch, że potrafił przetrwać jeszcze po ich śmierci, że tak bardzo zniewolił serca i umysły, że dziś ci kiedyś zniewoleni, zadają niewolę innym. To prawdziwa potęga Stalina i Wajdy, to ich jedyne otwarcie. To taką wizję wolności serwuje się w ich duchu. Kina moralnego niepokoju. Trajkoczą te projektory w polskiej świadomości. Głos z kołchoźnika nawołuje do oddania czci. Mimo nacisków abym klęknął, nie ugnę kolan przed nimi. Nie zrobiłem tego przez całe swoje życie. Ale nie jestem sam i nigdy nie byłem sam. Wolność mam w mojej głowie i wyobraźni. Pod pachą gotowy projekt na zagospodarowanie tej przestrzeni, którą trzeba zburzyć. Oczami wyobraźni widzę co tu będzie stało. Nie przychodzę z pustymi rękami. Przychodzę z wizją. A tego w Polsce zawsze brakowało. Trzeba było wpatrywać się w cudze obrazy. Swój był niszczony. Swój musi klęczeć przed obcym.
Przypominam. Stalin umarł. Wajda umarł. Jest rok 2017. Czy nadal trzeba wyjechać z Polski? Czy nadal mam być niewolnikiem?
Andrzej Wajda ostatni swój film chciał zrobić o wolności artysty.
Co za paradoks? Ale jak mało wart.