Dziennikarze portalu Märkische Onlinezeitung po roku od skażenia Odry wskazali na winnych tamtej katastrofy. Ich zdaniem to fabryki papieru w Schwedt i Eisenhüttenstadt były odpowiedzialne za zbyt wysoką temperaturę wody w rzece.
Jak podaje portal wprost.pl, sprawą zanieczyszczania Odry zajęła się dziennikarka niemieckiego portalu MOZ.de Nancy Waldman. Zwróciła uwagę na problem kwitnienia glonów i śnięcia ryb w tej rzece, który najdobitniej można było zaobserwować w ubiegłym roku. Jej zdaniem odpowiednie służby powinny przyjrzeć się poszczególnym pozwoleniom dla fabryk papieru po stronie niemieckiej oraz sprawdzać temperaturę wody, którą zrzucają one do rzeki.
Waldman podkreślała, że rzeka nie staje się ciepła tylko ze względu na upały. Duże znaczenie w tej kwestii mają też ścieki przemysłowe, wylewane przez fabryki przy jej brzegach. Obomk zasolenia, zanieczyszczenia, i niskiego poziomu wody to właśnie temperatura mogła przyczynić się do śnięcia setek ton ryb w Odrze latem ubiegłego roku.
"Na MOZ.de można przeczytać o awarii w oczyszczalni Eisenhüttenstadt, przez którą do Odry wpadały ścieki o temperaturze wyższej niż ustalona w pozwoleniach. To tutaj trafiały ścieki z fabryki papieru PM2, które mają zwykle temperaturę 35-36 stopni. Przed wylaniem do rzeki muszą więc zostać schłodzone. Jako że ścieki te mają też dużo wapnia, chłodnie kominowe mogą nie radzić sobie z tym zadaniem", czytamy na portalu wprost.pl
Co ważne, niemiecka Państwowa Agencja Środowiska już w marcu 2022 roku miała wiedzieć o problemie. To kilka miesięcy przed katastrofą ekologiczną na Odrze. Dziennikarze MOZ.de dotarli do tamtych pomiarów i zwrócili uwagę na przekroczenie limitu. 8 sierpnia, gdy po stronie niemieckiej zauważono pierwsze śnięte ryby, temperatura wody w rzece miała od 23 do 25 stopni Celsjusza, a temperatura ścieków 34 stopnie.
Informacje do których dotarli dziennikarze Märkische Onlinezeitung zadają kłam rozpowszechnianym przez władze niemieckie informacjom o odpowiedzialności Polski za skażenie Odry. Narrację polityków RFN ochoczo podchwycili ich sprzymierzeńcy z PO - zarówno szczebla centralnego, jak i lokalnego - z województwa lubuskiego.
Przeproszą?