W piątek w sądzie w Jarosławiu miała rozstrzygnąć się sprawa odebrania dzieci rodzinie Państwa Olejarzom z Pruchnika. – Sprawa toczyła się w Jarosławiu. Jednak sąd wciąż ma jakieś wątpliwości i odroczył decyzję do 27 października – mówił Tomasz Kulikowski, prawnik z prezydenckiego Biura Interwencyjnej Pomocy Prawnej, potocznie zwanego „Dudapomocą”.
Państwu Olejarzom odebrano ośmioro dzieci. Siedmioro trafiło do dwóch domów dziecka, a jedno, najmłodsze do rodziny zastępczej. Domy dziecka, do których trafiły dzieci są oddalone od siebie o 50 km, a od rodzinnego Pruchnika dzieli je dodatkowe kilkadziesiąt kilometrów.
– Oficjalnym powodem odebrania dzieci jest to, że kiedy zachorowała matka i ojciec musiał sam się nimi zajmować, nie radził sobie z wychowaniem. Wówczas sąd zadecydował, żeby umieścić dzieci w domu dziecka – mówił Kulikowski.
– Sytuacja nie jest jednoznaczna. Pan Olejarz był sam, teraz jednak matka dzieci wróciła do domu, a ich miejsce zamieszkania przechodzi renowację. Pan Olejarz zarejestrował się w powiatowym urzędzie pracy – uzupełniał prawnik.
Kulikowski podkreślał, że prawnicy z Dudapomocy już rozmawiali z urzędnikami, także ze społecznością lokalną z Pruchnika. – Pokazaliśmy im, jak mogą pomagać rodzinie Olejarzy. Zgłosiła się też rodzina wspierająca – informował.
– Rodzina wspierająca ma wspierać, ale nie wyręczać rodziny. Rodzina wspierająca może zabierać te dzieci do kina, na basen, pomagać w wychowaniu, za co mogą liczyć na zwrot poniesionych kosztów – wyjaśniał prawnik.