Wygląda to tragicznie, ale czy dziwi? Afera hejterska w Inowrocławiu - „były też donosy i kradzież tożsamości”
Prócz hejtu, masowe donosy do różnych instytucji a nawet kradzieże tożsamości - o takich metodach "politycznej" walki poinformował w rozmowie z portalem tvp.info kandydat na prezydenta Inowrocławia z 2014 roku. - Przegrałem z Ryszardem Brejzą tylko 300 głosami. Uznano, że za cztery lata znów wystartuję. Trzeba było się mną zająć, żeby nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji - stwierdził.
Po tym jak media odkryły, że poseł PO Krzysztof Brejza zorganizował w urzędzie miasta zarządzanego przez jego ojca grupę "internetowych trolli", media zaczęły dochodzić szczegółów działania grupy.
W miejskim ratuszu, którym rządzi od lat Ryszard Brejza, ojciec posła Platformy Obywatelskiej Krzysztofa, działał Wydział Promocji i Komunikacji Społecznej, który miał przyją formę działania „wydziału nienawiści” w którym miały być produkowane hejterskie komentarze i insynuacje na temat przeciwników politycznych.
Tvp.info przytowczyło wypowiedź Marcina Wrońskiego, który jesienią 2014 r. rywalizował w wyborach samorządowych z Ryszardem Brejzą i przegrał w drugiej turze zaledwie 347 głosami. Pretendent do najważniejszego stanowiska w inowrocławskim ratuszu sprzed pięciu lat powiedział, że padł ofiarą nie tylko hejtu w sieci. Wyjawił, jak w inny sposób utrudniano mu pracę.
- Przegrałem z Ryszardem Brejzą tylko 300 głosami. Mało co by utracili władzę. Uznano, że jestem pewniakiem, że za cztery lata znów wystartuję. Trzeba było się mną zająć, żeby nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji. Żartobliwie można powiedzieć, że jestem "ojcem chrzestnym" tego wydziału - wyznał Marcin Wroński.
Dodał, że był największą ofiarą hejtów, które objawiały się nie tylko w postaci nieprzychylnych czy nawet wulgarnych komentarzy.
- W 2014 r., gdy u władzy były PO i PSL, bezpośrednio po drugiej turze wyborów miałem osiem kontroli w pracy: z ZUS-u, Urzędu Skarbowego. Najprawdopodobniej inspirowanych donosami – powiedział tvp.info Wroński.
- Jestem wojewódzkim inspektorem ochrony roślin i nasiennictwa w Bydgoszczy. Hurtowo wysyłano więc do różnych instytucji donosy od rzekomo poszkodowanych pracowników. Pisano o rzekomych nieprawidłowościach, aferach, lobbingu - mówił Marcin Wroński.
- Była sprawa kradzieży tożsamości w internecie: kopiowania profili faktycznych osób, by tworzyć fejkowe konta - dodał.
Czytaj także: