61-letniego mężczyznę, który po pijanemu jeździł samochodem, zatrzymali policjanci z Otwocka. Okazało się, że niespełna dwa tygodnie temu, również za jazdę w stanie nietrzeźwości, zostały mu zatrzymane uprawnienia. Recydywista trafił do aresztu.
Gdy jeden z funkcjonariuszy zauważył kierowcę fiata jadącego zygzakiem po ulicy, natychmiast poinformował o tym dyżurnego swojej jednostki i sam ruszył za nietrzeźwym kierowcą. W międzyczasie zadzwonił do kolegi, z którym kilka minut wcześniej skończył służbę. Przekazał mu informację, że pijany kierowca jedzie trasą, którą policjant zazwyczaj wraca do domu.
"Obaj postanowili przygotować zasadzkę. Pierwszy swoim prywatnym pojazdem zablokował skrzyżowanie. Gdy kierowca fiata tam dojechał, drugi funkcjonariusz uniemożliwił mu wykonanie jakiegokolwiek manewru" - wyjaśnił mł. asp. Patryk Domarecki z otwockiej policji.
Mundurowi wybiegli ze swoich samochodów i zabrali kierowcy kluczyki. Zatrzymany ledwo stał na nogach, bełkotał. Podczas badania wydmuchał ponad 3,2 promila alkoholu.
Lekceważył dozór
Okazało się, że mężczyzna niespełna dwa tygodnie wcześniej, był zatrzymany przez otwocką drogówkę za jazdę po alkoholu. Wydmuchał ponad 2,7 promila, a policjanci skonfiskowali hyundaia, którym kierował. Objęty został policyjnym dozorem, jednak ani razu nie zgłosił się na komendę.
Teraz 61-latek usłyszał zarzuty prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwości. Jako osoba już wcześniej prawomocnie skazana za podobne przestępstwo, będzie odpowiadał w warunkach recydywy. Grozi mu kara do 7,5 roku więzienia.
Prokurator wnioskował o areszt, który został przyjęty przez sąd. Mężczyzna trafił za kratki na 3 miesiące.
Źródło: PAP, KPP w Otwocku