Pewnie młodsi Czytelnicy nie pamiętają, jak śp. Lech Kaczyński był łajany w mediach – szczególnie wtedy, gdy władzę objął Donald Tusk. Szydery z szalika na stadionie, robienie z głowy państwa alkoholika, wypominanie słów „spieprzaj dziadu” wypowiedzianych pod adresem natrętnego oponenta czy wreszcie cały przemysł pogardy nakręcony przez Janusza Palikota – taki był odbiór prezydentury aż do katastrofy smoleńskiej. Sytuacja zaczyna się powtarzać z Andrzejem Dudą, który ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, a tydzień później podpisał ustawę budżetową, kierując ją jednocześnie do Trybunału Konstytucyjnego.
Premier Donald Tusk w niedawnej debacie trzech stacji: TVP, TVN24 i Polsatu, zasugerował, że ze stanem psychicznym prezydenta Andrzeja Dudy może być problem w związku ze sprawą ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
– Nie jestem psychologiem i nie będę oceniał motywacji oraz działań pana prezydenta od strony psychologicznej i emocjonalnej – rzucił w wywiadzie szef rządu, zapewniając, że jeśli głowa państwa ułaskawi posłów PiS, to on nie będzie tego komentował, bo taka jest prerogatywa prezydencka.
Oczywiście, zbyt długo w tym postanowieniu nie wytrwał – wystarczyło, że Kamiński i Wąsik opuścili więzienia. Inni politycy KO poszli jeszcze dalej i sugerują, że polski przywódca może nie być zdolny do pełnienia swojej funkcji. Kiedyś w takich oskarżeniach specjalizował się Janusz Palikot, który atakował prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Pierwszy był Palikot
Prezydent, który zmarł w Smoleńsku blisko 14 lat temu, był obiektem nieustannych ataków ze strony byłego posła PO. To właśnie on rozwinął twórczo przemysł pogardy, który wrócił z natężeniem nawet po śmierci polskiej delegacji 10 kwietnia 2010 r., gdy przerwano żałobę narodową hucpą wokół przeniesienia krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Palikot robił z prezydenta alkoholika. Domagał się ujawnienia raportu o stanie zdrowia Lecha Kaczyńskiego, otwarcie zarzucając mu pełnienie funkcji z alzheimerem. „Uważam, że ma problemy ze zdrowiem i nie sprawia wrażenia człowieka całkiem zdrowego, ale nie twierdzę, że nadużywa alkoholu” – pisał na blogu alkoholowy biznesmen, do którego – jak to się popularnie mówi – „wróciła karma” po latach w postaci bankructwa. – Apeluję do Lecha Kaczyńskiego, żeby wytrzeźwiał i wreszcie przedstawił opinii publicznej, co naprawdę myśli w pełni swoich przytomnych sił – mówił w jednym z wywiadów Palikot. I tak prawie codziennie, dzień za dniem ktoś podłapywał temat i festiwal ataków trwał w najlepsze. Po to był potrzebny ktoś taki Donaldowi Tuskowi. On i jego ministrowie pozwalali sobie na przytyki, odbieranie miejsca na szczycie unijnym czy samolotu, ale od „brudnej roboty” był właśnie Palikot. I wówczas – gdy Lech Kaczyński stawiał się rządowi PO-PSL – ludzie Tuska sugerowali obcięcie budżetu Kancelarii Prezydenta. Dokładnie jak grożą dziś.
Premier Donald Tusk w niedawnej debacie trzech stacji: TVP, TVN24 i Polsatu, zasugerował, że ze stanem psychicznym prezydenta Andrzeja Dudy może być problem w związku ze sprawą ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
– Nie jestem psychologiem i nie będę oceniał motywacji oraz działań pana prezydenta od strony psychologicznej i emocjonalnej – rzucił w wywiadzie szef rządu, zapewniając, że jeśli głowa państwa ułaskawi posłów PiS, to on nie będzie tego komentował, bo taka jest prerogatywa prezydencka.
Prezydent ma nie stawiać oporu
Sytuacja po zaprzysiężeniu trzeciego rządu Donalda Tuska jest w zasadzie analogiczna. Bo po noworocznym orędziu i ostatecznym ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – na skutek negowania jego prerogatywy przez Izbę Karną Sądu Najwyższego oraz Sąd Okręgowy w Warszawie, a szanowanej między 2016 a 2023 r. po pierwszym wydanym prawie łaski – na Andrzeja Dudę ruszyła cała machina hejtu, wyśmiewania i podważania nie tyle kompetencji, ile kondycji zdrowotnej. Przykład? Poseł KO Marcin Bosacki wyraził nadzieję, że opinia publiczna będzie zapoznawać się z raportami ze stanem zdrowia prezydentów. – Naprawdę zaczynam się obawiać o stan prezydenta Dudy. Emocjonalny, co najmniej... W USA prezydencki lekarz publikuje regularnie raporty o stanie zdrowia prezydenta. Ten wzorzec warto przenieść do Polski – proponował nie przez przypadek. Wyjście z zakładów karnych Kamińskiego i Wąsika jeszcze bardziej rozjuszyło polityków rządzących i wiernych im mediaworkerów. Zresztą, sam Andrzej Duda musi mieć świadomość, co go czeka aż do zakończenia prezydentury, o czym świadczyło wejście policji do Pałacu Prezydenckiego i skucie zaproszonych tam posłów – coś, co w III RP nie miało nigdy miejsca. Sygnalizował to Klaus Bachmann na łamach „Gazety Wyborczej” – jeśli za bardzo będzie stawiać opór wraz z Trybunałem Konstytucyjnym, to Kamiński i Wąsik nie będą jedynymi przedstawicielami największej partii opozycyjnej w zakładach karnych. Dokładnie to chciał przekazać niemiecki publicysta, który jawi się nam albo jako nieformalny doradca władzy albo strateg, posiadający zakulisową wiedzę o przyszłych działaniach rządu.