W sobotę na gdańskim lotnisku został zatrzymany samolot, który miał lecieć do Grecji. Maszyna nie wystartowała, gdy okazało się, że na pokładzie była kobieta zakażona koronawirusem.
Kobieta o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa miała dowiedzieć się tuż przed startem. Poinformowała o tym personel na pokładzie, w związku z czym samolot został uziemiony.
- Długo wydawało się, że jednak część pasażerów poleci. Wiemy już na pewno, że samolot dziś nie poleci do Kalamaty - powiedziała "Wyborczej" kilka minut po godz. 21. rzecznik prasowa Portu Lotniczego w Gdańsku Agnieszka Michajłow.
Na pokładzie oprócz osoby zakażonej było 107 pasażerów. Pasażerowie usłyszeli, że powinni zachować dystans od siebie, a następnie czekać na wytyczne od Sanepidu.
- Kiedy siedzieliśmy w samolocie, podjechała straż graniczna i karetka na sygnale. Na pokład weszła osoba w COVID-owym stroju i zaczęła rozmowę z obsługą samolotu. Z przecieków, które do nas dotarły, wynikało, że jedna z pasażerek miała dostać wiadomość o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa i poinformować o tym stewardessy - powiedział jeden z pasażerów.