Wspieramy sport, bo sukcesy polskich sportowców są naszą wizytówką; to rozsławianie imienia Polski na całym świecie - powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki podczas relacji na żywo w mediach społecznościowych. Dodał, że rządowe inwestycje w infrastrukturę sportową nie mają precedensu.
Szef rządu we wtorek zapowiedział, że w czasie kampanii wyborczej na swoim profilu na Facebooku będzie robił codzienne podsumowania na żywo.
W środowym nagraniu premier poruszył temat sukcesów polskich sportowców. Podkreślił, że jest "zapalonym" kibicem piłki nożnej. Nawiązał do wygranej piłkarzy Rakowa Częstochowa, którzy we wtorek pokonali u siebie cypryjski Aris Limassol w meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów.
"Bardzo się cieszę z tego rezultatu, jest to bardzo dobry prognostyk na kolejny mecz. Kibicuję wszystkim czterem naszym drużynom, które grają w europejskich pucharach, szeroko rozumianych. (...) Trzymam też kciuki za Legię Warszawa, za Lecha Poznań, za Pogoń Szczecin" - podkreślił szef rządu.
Jak dodał, "polska piłka radzi sobie coraz lepiej i wszyscy jej kibicujemy". "Wspieramy sport, bo sukcesy polskich sportowców są naszą wizytówką. To jest duma z naszego sportu, to rozsławianie imienia Polski, polskich sportowców na całym świecie, w całej Europie. Mi na tym cholernie zależy" - stwierdził premier.
"Stąd te wielkie inwestycje w infrastrukturę sportową, absolutnie bez precedensu" - wskazał. "Wierzę, że stąd się zaczynają nasze sukcesy" - dodał.
Premier nawiązał także do słów niemieckiego polityka, szefa grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w PE Manfreda Webera, który w wywiadzie dla telewizji ZDF mówił o "zwalczaniu" PiS-u. Zapytał internautów, czy "mamy się zgodzić na to, żeby niemieccy politycy ingerowali w nasze wybory". "My w historii Polski jesteśmy bardzo wrażliwi na to, żeby ktoś inny tutaj nam mieszał w nasze wybory, szeroko rozumiane nasze wybory" - powiedział premier.
Ponadto szef rządu przypomniał, że "do najważniejszych wyborów od '89 roku zostało 67 dni". "Czy te 67 dni coś wam przypomina?" - pytał.
"67 dni przypomina o podniesionym przez Donalda Tuska wieku emerytalnym do 67 roku życia" - dodał Morawiecki.
Podkreślił, że "zmuszanie Polaków do pracy do 67 roku życia było i jest pewnego rodzaju negatywną wizytówką Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej".
Premier zaznaczył, że obecny rząd przywrócił poprzedni wiek emerytalny (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn). "Zrobiliśmy to zgodnie z naszymi wcześniejszymi obietnicami, ponieważ uważamy, że wiarygodność jest sensem polityki" - powiedział.