Po zamachach w Europie, wyborach w USA i w końcu przy dobrze prowadzonej polityce ministra Mateusza Morawieckiego przyszedł czas – czas na polski złoty.
Jesteśmy jednym z tych państw UE, które dalej mogą dokonywać transakcji polską walutą i nie mamy powodów do kompleksów na tle USA czy krajów Eurolandu. Ostatnie wydarzenia w Europie, które budzą niepokój zarówno pod względem polityki migracyjnej, jak i niepewności związanej ze stabilnością Unii Europejskiej pokazują, jak odbija się to na euro, a nieprzewidywalna polityka Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych daje się we znaki inwestorom lokalnym i zagranicznym.
Od grudnia 2016 roku złoty umocnił się do euro o prawie 5.5%, co może może wynikać z dobrze prowadzonej polityki monetarnej Polski, wdrażania Planu Morawieckiego, obniżenia podatku CIT, a zwiększony import za sprawą wzbogacania się Polaków sprawia, że złoty rośnie w siłę.
W tym samym czasie podobnie wygląda sytuacja do dolara +7.70%. Mocny złoty może być wynikiem polityki wewnętrznej Donalda Trumpa, u którego rynek mocno się waha pod wpływem niejasnej polityki własnego kraju.
Co to znaczy dla nas? W tym momencie Polska pokazuje, że jest w trendzie wzrostowym, dane statystyczne z GUS-u pod względem danych zmniejszającego się bezrobocia, danych importu z pierwszego kwartału, więc z mocną walutą jesteśmy w stanie konkurować na arenie międzynarodowej, mimo słabej koniunktury eksporcie, ale przede wszystkim jest to informacja sprzyjająca „frankowiczom”, gdyż mocny złoty osłabia franka, co skutkuje zniżeniem odsetek.