Poseł Suwerennej Polski i b. wiceminister sprawiedliwości Michał Woś opuścił budynek Prokuratury Krajowej. Poinformował, że w śledztwie dot. Funduszu Sprawiedliwości złożył bardzo obszerne stanowisko, zarzuty postawiono mu "nieskutecznie", a cała sprawa jest "represją polityczną".
Prokuratura Krajowa podała we wtorek po południu, że prokurator przedstawił Wosiowi "zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, polegających na przekazaniu 25 mln zł ze środków Funduszu Sprawiedliwości na zakup oprogramowania Pegasus dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego".
We wtorek przed południem polityk Suwerennej Polski, poseł klubu PiS Michał Woś stawił się w Prokuraturze Krajowej w związku ze śledztwem ws. nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Po ponad siedmiu godzinach Woś opuścił budynek PK.
"Poinformowałam, że (...) nie uznaję działania przez organ nieuprawniony, wobec czego nie ma statusu podejrzanego. Prokuratorzy uważają inaczej, ale to jest ich prawo, ja swoje prawo też zachowuję. Nie składałem wyjaśnień zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, ale złożyłem bardzo obszerne stanowisko - to samo co mówiłem na komisji immunitetowej w Sejmie i co mówiłem z mównicy sejmowej"
- powiedział Woś dziennikarzom po wyjściu z prokuratury.
Zaznaczył, że w stanowisku tym wskazuje, że prokuratura jest "upolityczniona" i to są "działania o charakterze represji politycznych".
"Epatowanie opinii publicznej jest wyłącznie na cele użytku politycznego"
- powiedział Woś odnosząc się do tej sprawy.
W jego ocenie we wtorek zarzuty przez prokuraturę zostały mu "nieskutecznie postawione".
"W związku z tym, że prokuratorzy działali jako organy nieuprawnione złożyłem też, razem z moim prawnikiem, wnioski o wyłącznie tych prokuratorów, którzy dokonywali dzisiejszych pseudoczynności"
- zaznaczył poseł. Dodał, że w sprawie działają "niewłaściwie powołani uzurpatorzy", gdyż "prokuratorem krajowym jest Dariusz Barski".
Źródło: PAP