– Z takim „hejtem” jak spotkaliśmy się przy okazji wystawy na temat zwierząt futerkowych spotykamy się nieczęsto, to jest niesmaczne. Przedstawiajmy sprawy jak wyglądają. Ludzie się skarżą, tracą 80 proc. wartości nieruchomości. Nie po to ludzie budują się na wsi, by wąchać pieniądze z branży futerkowej. To nie była wystawa przeciwko branży futerkowej lub przeciwko Polsce. Stawianie sprawy w ten sposób jest nieprawdą. Chcemy te sprawy uregulować – powiedziała w rozmowie z Emilią Pobłocką Jadwiga Wiśniewska, europoseł PiS.
Jak do tematu branży futerkowej podchodzą inne kraje Unii Europejskiej? – Takie zakazy funkcjonują w niektórych krajach UE, w innych przygotowywane są nowelizacje, zakładające czas do wygaszenia tej produkcji. Żyjemy w XXI wieku, chcemy zacząć myśleć w taki sposób, żeby Europa dawała dobry przykład. Można żyć bez futra, to zbędny luksus – odpowiada nasza rozmówczyni.
– Futra nie są ekologiczne, mówiono w trakcie konferencji, że szkoda, że branża futerkowa nie chciała się zderzyć z naukowymi faktami. Ta konferencja mówiła jaką ciężką chemię się używa, ona przedostaje się do środowiska naturalnego. Te futra też noszą ciężkie chemikalia. Bardzo często powodują alergie. Ślad węglowy, który towarzyszy produkcji futer jest dużo większy niż ślad węglowy w przypadku sztucznych futer. Nie jestem zwolennikiem również futer sztucznych. Można znaleźć inne substytuty – dodaje Jadwiga Wiśniewska.
"Weźmy pod uwagę głos mieszkańców"
A jak zakaz wpłynie na rynek pracy? – Środowiska futerkowe mówią, że fermy zapewniają miejsce pracy. Jest dobre rozwiązanie, jeśli będziemy dyskutować w oparciu o fakty, fermy futrzarskie dają zatrudnienie sezonowo, kiedy zwierzęta są ubijane. To ciężka, nisko płatna praca, w trudnych warunkach. Nie każdy nadaje się do tej pracy psychicznie. To rażenie prądem, wkłada się przewód do pyszczka lub do odbytu. Inne zwierzęta się gazuje, niektóre to przeżywają. Wracając do bezrobocia – to praca niskopłatna, najczęściej pracują tam ludzie zza wschodniej granicy. W okresie uboju zatrudnienie jest większe, ale ono nie jest duże. Według danych z wystawy 60 tys. miejsc pracy to jest w całej Unii Europejskiej. Jeśli w Polsce mamy najniższe od 26 lat bezrobocie, dzisiaj rynek pracy jest rynkiem pracownika, ta praca jest praca niskopłatna, w bardzo ciężkich warunkach. W tych czasach pracodawcy poszukują pracowników, będzie też vacatio legis. Kompromis powinno się znaleźć, nawet w sytuacji, kiedy ta branża używa niemoralnych argumentów. Należy dać im czas na przebranżowienie, jeśli będą chcieli w tej dziedzinie chowu prowadzić swój biznes. Proszę zwrócić uwagę, fermy futrzarskie rozwijają się kiedy za granicą jest zakaz. Mówiąc słowami pani, która przyjechała na tą wystawę i mówiła w jakim smrodzie muszą żyć. Nie ma ceny, żeby fundować ludziom, za cenę branży, to żeby mieli wąchać odór ich pieniędzy. To ciężki, przykry zapach, towarzyszy temu plaga insektów. Ludzie inwestują w nieruchomości. Weźmy pod uwagę głos mieszkańców okolic ferm. Te zanieczyszczenia ekologiczne są istotną kwestią, na którą trzeba zwrócić uwagę. Hodowla generuje też duża ilość odpadów, które wymagają utylizacji. Te odpady często są rozrzucane po okolicznych polach. Ten smród się jeszcze bardziej nasila – zauważa europoseł PiS.
– Bardzo wiele osób nas wspiera, Brigitte Bardot skierowała piękny list do nas jako organizatorów tej konferencji. Pani Bardot zawsze wspierała instytucje, które wspierają ochronę zwierząt. Nie tylko ona – setki ludzi przychodzących koło wystawy zatrzymuje się i daje wyrazy wsparcia. Do tej pory ten temat był przypisany w sposób niesłuszny lewicowym środowiskom. To konserwatyści są wrażliwi na dobro zwierząt – zakończyła Jadwiga Wiśniewska.