– Mamy trzy miejsca do odwiedzenia – mówił poseł partii KORWiN Przemysław Wipler, komentując cząstkowe wyniki wczorajszego referendum. W sierpniu, poseł zapowiadał, że "7 września, gdy nadejdzie ta kompromitacja referendalna, zapukamy z rachunkiem do Bronisława Komorowskiego i Pawła Kukiza". Według niepełnych danych PKW frekwencja wyniosła zaledwie 7,48 proc.
Według podanych dzisiaj rano niepełnych wyników Państwowej Komisji wyborczej frekwencja wyniosła zaledwie 7,48 proc. Całość wyników poznamy dzisiaj wieczorem. Czytaj więcej
Rachunek za referendum
– Mamy trzy miejsca do odwiedzenia – mówił dzisiaj w studiu Telewizji Republika poseł partii KORWiN. – Siedziba Platformy Obywatelskiej, bo to senatorowie tej partii przegłosowali to referendum w takiej formie. Drugie miejsce to obecne miejsce zamieszkania byłego już na szczęście prezydenta Bronisława Komorowskiego, a trzecie to sztab Pawła Kukiza – wymieniał Wipler.
Jak tłumaczył polityk, Kukiz "cieszył się jak dziecko", że referendum będzie "sznurem na którym powiesi polską klasę polityczną", podczas gdy może ono zaszkodzić głównie jemu.
Wipler nie zgodził się jednocześnie, aby frekwencja w referendum była równorzędna poparciu dla Pawła Kukiza. – Znam wiele osób, które popierają PO, PiS, SLD i poszły zagłosować bo uważają, że taki jest obywatelski obowiązek – podkreślił polityk w rozmowie z Piotrem Goćkiem.
Czytaj więcej:
Miller: Najbardziej skompromitowany w tej sprawie jest Komorowski i Platforma