– Na nowego premiera desygnowano Ewę Kopacz – kobietę przyłapaną na kłamstwie ws. Smoleńska i marszałek, która skompromitowała Sejm. I przechodzi się nad tym do porządku dziennego. To dowód na obniżenie standardów życia politycznego i plemienności tego publicznego – mówił w Telewizji Republika jej redaktor naczelny Bronisław Wildstein.
Wildstein wyjaśniał, na czym miałaby polegać ta plemienność.
– PO i piewcy jej wielkości mówią, że Prokuratura nie zdała egzaminu oceniają, że kierowana przez Antoniego Macierewicza Komisja ds. Likwidacji WSI podczas swoich prac nie dopuściła się żadnego przestępstwa. Dlatego tak mocno postulują powołanie w tej sprawie sejmowej komisji śledczej – mówił. CZYTAJ WIĘCEJ...
– Z drugiej strony – zauważył – gdy Prokuratura umorzyła śledztwo ws. afery taśmowej, oceniając, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie popełnił przestępstwa, chociaż na pewno złamano konstytucję, to PO mówi, że żadnej komisji śledczej już nie potrzeba.
Wczoraj PiS złożyło wniosek o powołanie w Sejmie komisji śledczej dot. sprawy podsłuchów, o czym poinformował szef klubu Mariusz Błaszczak. Ocenił również, że koalicja rządząca dąży do tego, aby sprawa podsłuchów zniknęła z debaty publicznej.
– To jest bardzo niebezpieczna sytuacja, bo nie chodzi tu tylko o spór polityczny. Wspólnota działa na zasadach, np. nie kradnij, nie kłam. A tu się nagle okazuje, że nie mają one zastosowania – wyjaśnił Wildstein.
Zarzucił również Kopacz, że "przekształciła Sejm w atrapę". – Pod jej kierunkiem Sejm stał się tylko maszynką do głosowania, bo PO ma w nim większość. A Sejm ma być miejscem, gdzie opozycja zajmuje głos w sprawie działań rządu, by również społeczeństwo dowiedziało się, co się dzieje na najwyższych szczeblach – wyjaśnił.