Marcin Wikło z tygodnika "W Sieci" i portalu wpolityce.pl nie został wpuszczony na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do TVP z powodu "zaostrzonej polityki bezpieczeństwa". Po interwencji, rzecznik Jacek Rakowiecki przeprosił dziennikarza i zapewnił, że odmowa była wynikiem "nieporozumienia". O kulisach tego zdarzenia mówił na antenie TV Republika sam dziennikarz.
Wikło przyznał, że bardzo zaintrygował go sam proces akredytacyjny na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbywał się nie za pośrednictwem TVP, a właśnie platformy WOŚP.
- Okazało się. że jest lista redakcji, które należało wybrać jest zamknięta, nie można było samemu wpisać redakcji. Nie było żadnej redakcji z którą współpracuję, więc wybrałem opcję "inna redakcja" - mówił.
Dziennikarz mówił, że próbował uzyskać informację, czy aplikacja jest jednoznaczna z uzyskaniem akredytacji. Od asystentki rzecznika WOŚP usłyszał, że akredytacja zostanie jeszcze zweryfikowana, a odpowiedz zwrotna zostanie udzielona w ciągu dwóch godzin. Jak relacjonował Wikło, asystentka nie oddzwoniła. Po telefonach od dziennikarza, udzieliła informacji na dzień przed finałem, że nie otrzymał on akredytacji.
Dziennikarz mówił, że WOŚP nie ma prawa wybierać redakcji, których dziennikarzy nie będzie wpuszczała na konferencje i różnego rodzaju imprezy. - Jurek Owsiak odleciał w swojej wielkości. Ta buta i unikanie transparentności to to, co pozostawia niepewność - mówił. - A ja bym chciał się kilku rzeczy dowiedzieć - podkreślił. Wikło podkreślił jednak, że uniemożliwia mu to garda za którą kryje się Owsiak i schody, które w kontakcie z nim organizuje WOŚP.
Zdaniem dziennikarza, zabiegi stosowane przez Owsiaka i jego ludzi powodują już nawet konflikty na linii TVP - WOŚP.
- Napisałem maila z pytaniami do rzecznika WOŚP i rzecznika TVP. Pytałem o politykę bezpieczeństwa TVP )na jaką powoływała się WOŚP - red.) i to, jakim redakcjom odmówiono akredytacji. Od rzecznika TVP dostałem szybkie przeprosiny. Rzecznik WOŚP nie odpisał mi do tej pory - opowiadał dziennikarz.
Jak tłumaczył, kiedy przyszedł do siedziby Telewizji Publicznej został skierowany do recepcji przy której siedziała 17-18 letnia dziewczyna z WOŚP.
- Poinformowano mnie, że rzecznik TVP już do mnie schodzi. W międzyczasie dziewczyna pytała, dlaczego się nie akredytowałem. Ja mówię, że się akredytowałem, ale dostałem odmowę. W tym momencie podchodzi do nas rzecznik Rakowiecki i mówi, że sprawa już jest załatwiona i prosi o wydanie akredytacji. Na to ta dziewczyna mówi do rzecznika Telewizji Polskiej: ale u nas ta odmowa jest w mocy. Powiem szczerze, że doprowadziło to do niemałej złości Jacka Rakowieckiego. Ja dostałem wejściówkę TVP. Byłem gościem TVP, nie WOŚP-u - skwitował.
CZYTAJ TAKŻE: