Nie przebrzmiały jeszcze echa wypowiedzi "ministerki" Nowackiej, która pogardliwie określiła jednego z największych polskich pisarzy Jarosława Marka Rymkiewicza, jako... niejakiego Rymkiewicza, uznając za ideologiczny skandal, że jego utwory trafiły na listę lektur, z których teraz "ministerka" je usunęła, razem z utworami drugiego reakcjonisty Dukaja, a już jeszcze bardziej kompromitującymi wypowiedziami na temat lektur popisała się "osoba zastępcza ministry" - "wiceministerka" resortu Katarzyna Lubnauer. Ta "osoba rządowa", by pozostać w lewackim wolapiku, posiada stopień naukowy doktora, a może nawet doktorzycy.
19 czerwca z „Poranku” TVP Info pojawiła się Lubnauer i radośnie obwieściła, iż : „(Z listy lektur) zniknęła na przykład (Jacka) Dukaja „Katedra”, Rynkowski, który uważamy, że nie wiadomo, dlaczego się tam znalazł. Bardziej chyba przez sympatie polityczne”.
Lubnauer pobiła na głowę skandaliczną, o dzień wcześniejszą, wypowiedź swojej szefowej, która, co prawda zaprezentowała poziom wiedzy o Rymkiewiczu równy swojemu wykształceniu, demonstrując równą jemu (tj. wykształceniu) kulturę, ale przynajmniej nie pomyliła zmarłego dwa lata temu pisarza z popularnym piosenkarzem.
Aż strach spytać, jakie książki czyta, o ile w ogóle czyta, Lubnauer.